"Jarek" po polsku mówi bardzo dobrze. Naszego języka nauczyła się także jego żona Birtukan Negash (33 l.). Rozmawiają z sobą w języku ojczystym - amharskim. Czasem jednak zwracają się do siebie po polsku. - Nawet jak skończę karierę, zamierzam zostać w Polsce i tu pracować - zapowiada Shegumo.
Sofia Ennaoui: Jest chrześcijanką, biega dla Polski
- Ja wolałabym mieszkać w Etiopii, gdzie są nasze rodziny - nie kryje Birtukan. - Ale Yared lubi mieszkać w Polsce, więc skoro on tak chce, to miejsce żony jest przy mężu. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do życia w Polsce, nie spotkało mnie tu nic niemiłego. Umiem przygotowywać polskie potrawy, choćby zupę pomidorową, rosół czy bigos, ale z wołowiną. Klimat jest zimny, ale po dziesięciu latach jestem przyzwyczajona.
Obydwoje mają polskie obywatelstwo, natomiast w Etiopii tylko prawo czasowego pobytu, bowiem tamten kraj nie uznaje podwójnego obywatelstwa. Z kolei dzieci są obywatelami Polski i USA, bowiem urodziły się w Ameryce.
Roczny Aron dopiero uczy się chodzić. Ale 3-letnia Elroie lubi czasem przebiec się z ojcem. Obydwoje mają świetne geny sportowe, bo ich mama także uprawiała biegi, zanim wyszła za Yareda i przyjechała z nim do Polski.
W latach 2008-2011 warunki życia zmusiły państwa Shegumo do wyjazdu "za chlebem" do Wielkiej Brytanii. Teraz Yared mieszka z rodziną w Polsce, ale formę i wytrzymałość buduje głównie w Etiopii, na wysokościach od 2500 do 3200 m. Wyjeżdża tam dwa razy w roku.
- Bez tego trudno byłoby mi dojść do takiego poziomu w maratonie - mówi otwarcie. - W Etiopii trenuję dwa razy dziennie, na wysokości, w mocnej 10-osobowej grupie. A w Polsce biegam sam, nie mam mocnych sparingpartnerów. No i w domu nie mam komfortu odpoczynku, bo mieszkamy we czworo w jednopokojowym lokalu komunalnym w Warszawie. Złożyłem po raz drugi podanie o zamianę na większe. Za pierwszym razem odmówili, bo miałem zbyt wysoki dochód. Może przyznają większe wreszcie teraz, gdy dochód mi spadł... - marzy "Jarek" Shegumo.