Przyjechał do Świnoujścia 12 lat temu z IV-ligowego Rolbudu Pleszew, żeby odbyć zasadniczą służbę wojskową.
- Dzięki temu nie musiałem mieć przerwy w karierze, bo mogłem grać w piłkę w III-ligowej wówczas Flocie - wspomina Niewiada. - Później zdecydowałem, że zostanę w wojskach Marynarki Wojennej. Byłem radiooperatorem, elektromechanikiem, ale w jednostce węzła teleinformatycznego były różne reorganizacje i teraz jestem kierowcą. Wojskowym samochodem dostawczym wożę zarówno ludzi, jak i sprzęt - opowiada o swojej pracy.
Praca w wojsku nauczyła piłkarza Floty sumienności i odpowiedzialności. - Myślę, że te cechy przeniosłem na boisko, może właśnie dlatego koledzy wybrali mnie na kapitana drużyny - analizuje Niewiada.
Piłkarz pracuje w jednostce od 7.30 do 15.30, oczywiście bez weekendów, bo wówczas nie mógłby grać o ligowe punkty.
- Mój bezpośredni przełożony jest wielkim kibicem, więc trochę mi łatwiej - zdradza Niewiada. - Zresztą cała jednostka interesuje się piłką. Kiedy wiozę podoficerów albo kolegów, zadają to samo pytanie: "Dlaczego nam tak dobrze idzie w lidze?". Tak szczerze, to sam nie wiem - śmieje się Marek. - Tym bardziej że nowy trener Dominik Nowak przyszedł do nas zaledwie 10 dni przed sezonem. Chyba kłopoty finansowe, które miał klub przed sezonem, też nas scementowały.
Niewiada przyznaje, że z jednego zajęcia ciężko byłoby mu utrzymać rodzinę. Tym bardziej że niedługo pojawi się w niej drugie dziecko.
- Liczę, że w wojsku wypracuję sobie emeryturę. Przydałaby się druga belka na pagonach, bo byłbym wówczas zawodowym podoficerem, a nie tylko szeregowym - wyjaśnia
Może więc awans Floty do Ekstraklasy pomoże Niewiadzie w awansie na podoficera?
- Flota w Ekstraklasie? Niby koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu, ale gdzieś ta Ekstraklasa chodzi po głowie. Pewnie nie wszyscy w Polsce chcieliby, żebyśmy awansowali, bo Świnoujście leży strasznie daleko. Nie ma tutaj też wielkich pieniędzy, ale przychodzą do nas nowi zawodnicy i grają. I to jak grają! - kończy z uśmiechem żołnierz z Floty.