Jacek Zieliński, trener Polonii Warszawa: - Teraz idziemy na mistrza

2011-07-19 6:00

Jacek Zieliński (50 l.) z warszawskiej Polonii jest pierwszym szkoleniowcem, który prosto z mostu określa cele drużyny na najbliższy sezon. - Mam zespół, z którym chcę zwyciężyć w Ekstraklasie i powalczyć o awans do Ligi Mistrzów. Pokonanie mistrzów Niemiec pomogło uwierzyć chłopakom, że mogą nie tylko walczyć z najlepszymi jak równy z równym, ale również wygrywać - mówi trener "Czarnych Koszul".

- Co się zmieniło w Polonii od 2008 roku, gdy zdobywał pan z tym klubem mistrzostwo jesieni Ekstraklasy?

Jacek Zieliński: - Jest większa stabilizacja, mamy lepszą bazę treningową, wszystko jest poukładane. Na pewno nie odstajemy od innych drużyn w Europie.

- Pana pozycja też jest mocniejsza niż podczas pierwszego pobytu na Konwiktorskiej?

- Mam kontrakt, robię swoje i chyba nikt nie ma do mojej pracy zastrzeżeń. Przyszedłem tu zbudować drużynę na puchary i jesteśmy na dobrej drodze. Skład jest niezły, stabilny i może się okazać, że nawet odejście Adriana Mierzejewskiego będzie mniej odczuwalne, niż się spodziewaliśmy.

- Chyba najsłabszym ogniwem jest prawa pomoc z mało przekonującym do tej pory Grzegorzem Boninem. Ebi Smolarek by się przydał?

- Piłkarsko? Pewnie, że tak! Ale można to rozpatrywać tylko w kwestii życzeń, bo wszystko wskazuje na to, że Ebi już do nas nie wróci. A Bonin jeszcze będzie grał tak, jak od niego oczekuję.

- Jeszcze nie ucichły echa zwycięstwa nad mistrzem Niemiec, a już można przeczytać opinie, że co to za sukces, skoro został odniesiony w meczu z rezerwową Borussią?

- Zamiast się cieszyć, że wygraliśmy z najlepszą drużyną Bundesligi, szuka się dziury w całym. To nie były rezerwy! Ich trener po prostu wymieszał skład. Borussia była co prawda po obozie, ale co to znaczy? Że nie chciała wygrać?! Taki klub, bez względu na okoliczności, zawsze wychodzi na boisko po zwycięstwo! Naszą grę docenili sami Niemcy. Klopp i inni członkowie jego sztabu gratulowali nam i mówili, że nie przypuszczali, że zaprezentujemy się tak dobrze.

Nie ukrywam - na odprawie powiedziałem chłopakom, że to nie jest zwykły sparing, bo z drużynami tej klasy nie gra się codziennie. Potraktowali temat poważnie i pokazali, że stać ich na walkę o najwyższe cele.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze