Słowacki bramkarz ma być pierwszym transferem Zygmunta Solorza, nowego właściciela wrocławskiego klubu. Transferem bezgotówkowym, bo Kelemen jest teraz wolnym zawodnikiem. Ostatnią rundę spędził w hiszpańskiej Numancii, z którą opuścił szeregi Primera Division. Zagrał tylko jeden mecz z Santander i puścił... pięć goli. Ale wcześniej udowadniał, że potrafi bronić.
Grał w Teneryfie, gdy jego zespół w Pucharze Króla trafił na słynny Real Madryt. Słowak był bohaterem spotkania, w którym obronił jedenastkę wykonywaną przez asa "Królewskich" - Fernando Morientesa.
- Po meczu wymieniłem się bluzą z bramkarzem Cesarem, który wówczas bronił - wspomina Kelemen. - Podszedł do mnie także Iker Casillas i pogratulował występu. Później w lokalnych gazetach pisano, że po takiej grze Real się mną zainteresuje. To były tylko plotki, ale bardzo miłe, a ja czułem się doceniony - opowiada Słowak, który zamierza na stałe zamieszkać właśnie na Teneryfie.
Na grę w Polsce namawiał go przyjaciel Boris Pesković (obecnie rumuński Cluj), znany z występów w Ekstraklasie. - W Polsce bramkarze ze Słowacji są w cenie - podkreśla Marian. - Przecież najlepszy jest u was mój rodak Jan Mucha. Plusy gry w Polsce? Będę miał bliżej do domu w rodzinnych Michalovcach - tłumaczy Kelemen.