Gancarczyk ma wielkie doświadczenie z ligi ukraińskiej (ponad 130 meczów), ale zerowe z Polski. Nie zagrał ani jednego meczu w naszej Ekstraklasie, spotkanie z Piastem Gliwice w pierwszej kolejce będzie jego debiutem. Gancarczyk przyznaje, że do przeprowadzki do Poznania przekonali go nie tylko działacze, ale i... kibice. - Zawsze chętnie oglądałem mecze Lecha w telewizji, imponowała mi atmosfera panująca na trybunach.
"Kolejorz" ma świetnych fanów, więc na pewno super będzie mi się tu grało - mówi Gancarczyk, który ma nadzieję, że powrót do Polski pomoże mu też wrócić do reprezentacji Polski. Wiadomo, że leniwy Leo Beenhakker nie zamierzał się wybrać na Ukrainę, aby zobaczyć, jak gra Seweryn, ale skoro ten będzie "pod ręką", w lidze polskiej, to jego szanse się zwiększą - tym bardziej że dwuletnią dyskwalifikacją ukarany został Jakub Wawrzyniak, a to przecież ta sama pozycja.
Lech rozmawiał z Gancarczykiem od kilkunastu dni, ale sprawę długo udało się utrzymać w tajemnicy. Dopiero w sobotę ogłoszono, że piłkarz Metalista przechodzi w Poznaniu testy medyczne i dzisiaj podpisze kontrakt. Gancarczyk będzie rywalizował o miejsce w składzie z Ivanem Djurdjeviciem. Nieoficjalnie wiadomo, że nowy gracz Lecha zarobi około 200 tysięcy euro rocznie.