Pierwsze zamieszanie, związane z meczem Lecha i Legii, powstało w skutek decyzji Ekstraklasy S.A, która postanowiła, że w Poznaniu nie odbędzie się ceremonia medalowa. Jeśli stołeczny zespół zapewni sobie tytuł mistrzowski, ukoronowany zostanie po powrocie do Warszawy. Jeśli mistrzem zostanie Jagiellonia, odbierze trofeum po swoim spotkaniu z Wisłą Płock. Powodem takiego postanowienia była troska o zachowanie kibiców Lecha Poznań, którzy mogliby reagować w sposób niepożądany podczas wręczenia złotych medali odwiecznym rywalom.
Drugi rozdział tej historii mówi o groźbach, które skierowane zostały pod adresem piłkarzy Lecha Poznań. Informowaliśmy o nich na łamach naszego portalu. Od kilkunastu dni atmosfera przy Bułgarskiej jest gęsta do tego stopnia, że kroić by ją można nożem. Fani Lecha wściekli są, że w trzecim kolejnym sezonie z rzędu ich drużyna nie zdobędzie tytułu mistrzowskiego. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że sięgnie po niego znienawidzona przez poznaniaków Legia. Nastroje kibiców spowodowały, że zaczęto zastanawiać się, czy mecz Lech - Legia powinien odbyć się przy udziale publiczności? O tym zadecydować miał Wojewoda Wielkopolski Zbigniew Hoffmann.
Przedstawiciel rządu nie podzielił apokaliptycznych obaw wielu. Nie zamknął stadionu dla kibiców. Nie zamknął trybuny gości. Nie odebrał imprezie charakteru wydarzenia masowego. Określił spotkanie "meczem podwyższonego ryzyka", zagroził, że wszelkie wybryki będą surowo karane i polecił, by skupić się na sprawach czysto sportowych. Tyle.
W związku z wczorajszą deklaracją przedstawiam stanowisko w kwestii meczu @LechPoznan - @LegiaWarszawa pic.twitter.com/HUfMx9rPJs
— Zbigniew Hoffmann (@ZbHoffmann) May 18, 2018
Kto będzie mistrzem? Kto do pucharów? Kto spadnie? [ANALIZA]
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin