"Super Express": - Jak pan tego dokonał?
Piotr Stokowiec: - Po prostu graliśmy niezłą piłkę, dobrze organizowaliśmy się na boisku, ograniczyliśmy do minimum przypadki. Nasza gra w trakcie sezonu się zmieniała. Największa zmiana miała miejsce po przyjściu Starzyńskiego.
- To sprawiło, że byliście lepsi?
- Zdecydowanie. To był ten brakujący element. Ale drużyna również pomogła Filipowi w odbudowaniu się. To dzięki zespołowi być może pojedzie na Euro, czego mu wszyscy życzymy.
- Starzyński zasłużył na Euro?
- Tak. To bardzo dobry zawodnik. Uważam, że będziemy mieli z niego wiele pożytku w reprezentacji. Jak nie teraz, to w niedalekiej przyszłości.
- Zostanie w Zagłębiu?
- Nie wiem. Myślę, że sam Filip tego nie wie, a także nikt z klubu. Zdecyduje belgijskie Lokeren, które jest posiadaczem jego karty.
- Co będzie, jeśli odejdzie?
- Nie ma ludzi niezastąpionych. Będziemy szukać innych rozwiązań. Ja się cieszę, że był z nami chociaż przez pół roku.
- Trzy lata temu prowadził pan rozpadającą się Polonię Warszawa. W Lubinie pod tym względem jest lepiej...
- Organizacyjnie oczywiście tak, ale jakość mojej pracy, relacje z zawodnikami pozostają na tym samym poziomie. Wówczas również byłem nominowany do tytułu trenera sezonu. Czuję, że nadal rozwijam się jako szkoleniowiec, w Lubinie mam ku temu lepsze warunki. Ale Polonia i kolejny mój klub, czyli Jagiellonia, też dużo mnie nauczyły.
- Wielu trenerów Ekstraklasy mówiło, że ich drużyny nie są gotowe do gry w europejskich pucharach. Wy macie w nich grać. Boi się pan szybkiego odpadnięcia?
- Nie boję się! Zawodnicy są gotowi mentalnie. Jeśli zdarzy się porażka po walce, to będzie dla nas cenne doświadczenie.