Sprawa potoczyła się błyskawicznie. W poniedziałek 36-letni golkiper przechodził we włókienniczym mieście badania medyczne, dzień później siadał już przy stole i składał podpis pod umową. Stało się to możliwe dzięki temu, że nieco wcześniej Gikiewicz rozwiązał swój kontrakt z MKE Ankaragücü, z którym związał się latem ub. roku.
Do stolicy Turcji bramkarz trafił po dziewięciu latach gry na niemieckich boiskach. Występował na nich w barwach Eintrachtu Brunszwik, SC Freiburg, Unionu Berlin i FC Augsburg. W całym tym okresie – zresztą i wcześniej też, bo przecież z Jagiellonią sięgnął po Puchar Polski, a ze Śląskiem Wrocław po krajowe mistrzostwo – marzył o występie w reprezentacji. Nie spełnił go, ale nawiązane przy okazji walki o „orzełka” znajomości teraz okazały się istotne.
- Po rozwiązaniu kontraktu w Turcji, odezwałem się do Andrzeja Woźniaka, który – będąc kiedyś trenerem bramkarzy w sztabie kadry za Jerzego Brzęczka – powołał mnie do reprezentacji – mówi Gikiewicz w rozmowie z klubowymi mediami Widzewa. Dziś bowiem „Książę Paryża” pełni identyczną funkcję w łódzkim ligowcu. - Myślę, że możemy stworzyć dobry duet. To może być fajna mieszanka – tak bramkarz komentuje współpracę z byłym reprezentantem kraju.
Obecna pozycja łodzian w tabeli sprawia, że widzewiacy wiosną koncentrować się będą musieli na obronie statusu członka ekstraklasy. Są jednak również w ćwierćfinale Pucharu Polski, w którym 28 lutego w Krakowie zagrają z Wisłą. - Świat należy do ambitnych. Ja słynę z karteczek na lodówce, i zapisywanych na nich celów. Teraz wśród nich znajdzie się również Puchar Polski. Nie można się bać marzyć – pręży muskuły Rafał Gikiewicz.
Czego oczekuje od siebie w najbliższych miesiącach? - Przyjście do Polski to duże wyzwanie mentalne i sportowe dla mnie. Wiele osób będzie oczekiwało ode mnie zdobywania punktów dla Widzewa. Sam tego nie zrobię, ale postaram się zarazić kumpli z szatni pierwiastkiem szaleństwa i marzycielstwa. Razem jesteśmy w stanie wygrywać. Mam nadzieję, że ze mną w bramce szybko powędrujemy w górę tabeli – deklaruje doświadczony bramkarz.
I kończy bardzo mocnym oświadczeniem: - Nie chcę odcinać kuponów. Nie interesuje mnie przeciętność!