"Super Express": - Co pan czuł, gdy Lech był na dnie tabeli?
Piotr Rutkowski: - Trudno to opisać. Nie śpi się po nocach, jest rozczarowanie i frustracja. Jak bowiem racjonalnie wytłumaczyć, że dobrzy zawodnicy, reprezentanci kraju, mistrzowie Polski nagle nie potrafią wygrać meczu w Ekstraklasie? Jak wytłumaczyć, że po dobrym wejściu w sezon i Superpucharze, po świetnej pierwszej połowie z Bazyleą, potem było tak źle... I tak dobrze, że udało nam się wejść do grupy mistrzowskiej, bo przecież bywaliśmy już na miejscu spadkowym.
- Nachodziły pana myśli, żeby pozbyć się klubu i kłopotów?
- Nie, bo my nie traktujemy tego jak biznesu, nie było ani jednego momentu zwątpienia. Mamy jeszcze za dużo do zrobienia, jest wiele pomysłów. Wiemy, jak ten klub powinien funkcjonować. Teraz jest moment, że trzeba wziąć się do roboty, a nie poddawać się.
- Będzie rewolucja kadrowa?
- Jak najbardziej. Ten zespół musi zmienić charakter, wietrzenie szatni jest konieczne. Przebudowa jest niezbędna i tak się stanie.
- "Afera autobusowa" zaszkodzi też Łukaszowi Trałce?
- Łukasz od lat daje z siebie wszystko w każdym meczu. Nigdy nie odstawiał nogi ani głowy, poświęcał się dla drużyny i nie można tego przekreślić jednym zdaniem. Jestem przekonany, że na boisku odzyska zaufanie fanów, bo jest takim typem człowieka i zawodnika.
- Kto zatem odchodzi z klubu, kto ma na to zgodę?
- Po takim sezonie prawie wszyscy mają zgodę na odejście. Nikt specjalnie nie zasłużył na to, by rozpoczynać nowy sezon. Jest oczywiście kilku chłopaków, na których liczymy - jak Trałka, Pawłowski czy nasi młodzi piłkarze. Każdy jednak, kto będzie chciał odejść, niech idzie.
- Siedmiu odejdzie, to siedmiu kupicie?
- Niekoniecznie, bo nie grając w pucharach, nie potrzebujemy tak szerokiej kadry. Kupiliśmy już bramkarza i w najbliższych tygodniach przebudowa będzie trwała.
- W czym nadzieja na lepsze jutro?
- Przede wszystkim trzeba zapomnieć o tym sezonie, zresetować się i odbudować wiarę w to, że jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w Polsce. Nadzieję widzę też w tym, że zaczniemy sezon dopiero 15 lipca. Ci, którzy będą grać w pucharach, zmierzą się ze ścianą, na którą my wpadliśmy w tym sezonie. To jest bardzo trudne doświadczenie i zobaczymy, jak sobie poradzą.
- A jak poradzi sobie Lech bez pucharów?
- Oczywiście straty finansowe są bardzo duże, ale to jest piłka nożna, a nie biznes. Lech nie ma być maszynką do zarabiania pieniędzy, chcemy, żeby ten klub rósł. Futbol jest piękny, bo zawsze jest następny sezon, zaczyna się wszystko od nowa i znów każdy może zostać mistrzem Polski.