Widzew Łódź - Zagłębie Lubin. Jan Urban: Wiem, jak naprawić Zagłębie - WYWIAD

2011-09-16 17:00

Aż 3,5 miliona złotych wydane latem na transfery, ambitne plany podboju ligi, a po sześciu kolejkach T-Mobile Ekstraklasy zaledwie trzy punkty na koncie i 15. pozycja w tabeli. Janowi Urbanowi (49 l.) w Zagłębiu Lubin pali się grunt pod nogami. Jeśli dziś "miedziowi" nie wygrają z Widzewem, trener może zostać zwolniony.

- Gdybym przed meczem bał się, że stracę robotę, nie miałbym czego szukać w tym zawodzie. Cierpliwość nie jest mocną stroną klubowych działaczy, ale robię swoje. Przez dwa i pół roku pracy w Legii przyzwyczaiłem się do presji - mówi nam Jan Urban.

- Podobno prezes Marek Bestrzyński postawił panu ultimatum - albo zwycięstwo w Łodzi, albo dymisja.

- To nieprawda! Rozmawialiśmy o przyczynach kryzysu, lecz nie usłyszałem: jeśli przegrasz, to wylatujesz. Znam jednak życie i wiem, że nikt nie będzie tolerował trenera, który nie wygrywa, dlatego musimy zacząć zwyciężać. Mam nadzieję, że już od najbliższego meczu.

Patrz też: Szkoleniowiec Korony Kielce Leszek Ojrzyński: RÓŻANIEC OD PAPIEŻA dodaje mi sił

- Mieliście walczyć o czołowe lokaty, a jesteście największym rozczarowaniem ligi. Dlaczego?

- W okresie przygotowawczym podzieliłem kadrę na dwie drużyny i ta przewidziana do występów w lidze spisywała się znakomicie! Potem też nic nie zapowiadało kryzysu. Przeciwko Lechowi i Wiśle zagraliśmy jak równy z równym. Ale przyszły mecze z Podbeskidziem i Cracovią, w których nie mieliśmy prawa stracić punktów! Nie udało się zwyciężyć i zrobiło się nerwowo. Skoro załamanie nadeszło tak szybko, to jestem pewien, że równie szybko wrócimy na właściwe tory. Wiem, gdzie został popełniony błąd i jak go naprawić.

- Kibice zarzucają panu, że 3,5 miliona złotych, które przeznaczyliście na transfery, to pieniądze wyrzucone w błoto. Sernas, Małkowski, Rachwał, Telichowski, Gancarczyk i Hanek niczego nie wnoszą do drużyny.

- Nie przesadzałbym z surowymi ocenami. Sprowadzenie tych zawodników było koniecznością! Na żadnego z tych piłkarzy nie powiem złego słowa. Jeśli teraz coś jest nie tak, to wina spada na mnie. Bo nie potrafiłem wyciągnąć od nich tego, co potrafią. Ale mam nadzieję, że już w meczu z Widzewem nastąpi odrodzenie drużyny.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze