Sędzia sobotniego starcia pomiędzy Chorwacją i Kosowem został zmuszony do przerwania meczu w 21. minucie gry. Po konsultacjach z piłkarzami i sztabami szkoleniowymi postanowił odesłać zawodników do szatni, a mecz odwołać. Rozegranie spotkania utrudniała murawa, która poprzez obfite deszcze namokła do tego stopnia, że nie szło na niej rozgrywać piłki. Ewentualny pojedynek w niczym nie przypominałby meczu piłkarskiego.
Zawodnicy więc wrócili do hoteli, a o nowym terminie długo nikt nic nie wiedział. Dlatego pozwolili sobie na nieco dłuższy dzień i położyli się spać nieco później. Rano zostali dosłownie zerwani z łóżek, bo okazało się, że wznowienie gry zaplanowane jest na 14.30. Taka decyzja rozzłościła Lukę Modricia, który już po rozegraniu spotkania, odniósł się do decyzji piłkarskiej federacji FIFA.
- Pokazali w ten sposób, że nie dbają o zdrowie piłkarzy, chcąc doprowadzić ten mecz do końca za wszelką cenę - skwitował pomocnik Realu Madryt. - Wieczorem dowiedzieliśmy się, że nie będziemy grać, więc położyliśmy się później niż zwykle. Rano zostaliśmy ściągnięci z łóżek, bo okazało się, że jednak gramy. Jak w wojsku! - grzmiał Chorwat.
Jego pretensje nie były podyktowane usprawiedliwieniem postawy chorwackich piłkarzy. Pomimo niedogodności Chorwaci wygrali zwariowany mecz 1:0. Modrić popisał się asystą przy bramce Domagoja Vidy. We wtorek czeka już Chorwację kolejne spotkanie w Turcji. Drużyna Luki Modricia zajmuje pierwsze miejsce w tabeli grupy I, ale nie może być jeszcze pewna awansu na mundial w Rosji. Kosowo zagra we wtorek z Finlandią.
Kapitan reprezentacji Izraela obraził się na kibiców i nie chce grać w kadrze
Gwiazdor reprezentacji Anglii pokazał sędziemu środkowy palec
MSZ zajęło się sprawą polskiego kibica pobitego w Danii