"Super Express": - W ostatniej kolejce Bayern pokonał was 3:1. Jak się grało przeciw Lewandowskiemu?
Salif Sane: - Jak zawsze, czyli bardzo ciężko. Ale nie ma się co dziwić, bo mówimy o najlepszym napastniku świata. Gdybym miał ułożyć mój ranking, to wyglądałby on tak: 1. Lewandowski, 2. Benzema, 3. Cavani. Oczywiście uważam też Lewandowskiego za najlepszego napastnika Bundesligi. Na drugim miejscu Aubameyang, a potem. Nie wiem, przewaga tych dwóch nad pozostałymi jest tak duża, że pozostanę przy Top 2.
- Skoro Lewandowski jest tak dobry, to pewnie strzeli gola Senegalowi?
- (śmiech). To, że jest świetny, nie znaczy, że i nam strzeli. Mamy bardzo dobrą linię defensywy, łatwo mu nie będzie. Grałem przeciw niemu cztery razy w Bundeslidze i w tych meczach strzelił dwa gole, w tym ostatnio z karnego. Czyli nie zawsze mu się udaje.
- Wy też macie w ataku świetnego gracza, Sadio Mane z Liverpoolu. Kto jest lepszy: Lewandowski czy Mane?
- To dwa zupełnie inne typy piłkarzy. Ale o podobnym, ogromnym wpływie na zespół. Uważam, że Mane to w tym momencie najlepszy piłkarz Senegalu. Gdy jest w formie, a jest, w kadrze nie da się go nikim zastąpić. Jest dla nas bezcenny.
- A jak w Senegalu przyjęto wyniki losowania?
- Z wielkim zadowoleniem.
- Nie boicie się Polski?
- Nie. Mamy bardzo dobry zespół, ze świetnymi piłkarzami w każdej formacji. Naszą ambicją jest nawiązanie do pokolenia 2002, gdy Senegal dotarł do ćwierćfinału.
- No właśnie. Djibril Diaw, senegalski piłkarz Korony Kielce, powiedział nam, że jego zdaniem Senegal ma obecnie najlepszą reprezentację w historii. Nie przesadził?
- Nie. Mamy bardzo dużo atutów i wielki apetyt na sukces w Rosji.
- Ta grupa ma faworytów? To Polska i Kolumbia?
- Nie. Ta grupa nie ma faworyta. Mamy tu cztery wyrównane zespoły i wszystko jest możliwe.
- Pierwszy mecz zagracie z Polską. Jaki wynik przewidujesz?
- Z całym szacunkiem dla Lewandowskiego, ale uważam, że wygramy 2:1.