"Super Express”: - Już tylko kwartał do rozpoczęcia mundialu. Co pana cieszy, a co martwi jeśli chodzi o kadrę?
Jan Tomaszewski: - Nic mnie nie martwi! Jestem optymistą. Kuba Błaszczykowski wraca do gry, Arek Milik też, Grzegorz Krychowiak gra, choć ostatnio miał problem natury kulturalnej, bo nie podał ręki trenerowi. Ale gra, to najważniejsze. Robert Lewandowski robi swoje, więc mogę powiedzieć, że ta „złota drużyna” z EURO 2016 znów będzie funkcjonować. Pamiętajmy, że to zespół, który nie przegrał we Francji meczu!
- To na co nas stać na rosyjskich boiskach?
- Moim zdaniem nawet na półfinał! Podtrzymuję swoje zdanie: uważam, że już po dwóch meczach awansujemy, więc starcie z Japonią nie będzie już miało znaczenia. I tak byłoby najlepiej, bo trzeba będzie umiejętnie rozkładać siły. My tam jedziemy na siedem meczów, a nie jak na przykład Panama – na trzy. Uważam, że nie powinniśmy być przesadnie skromni. To my jesteśmy faworytem tej grupy! Niemcy się jakoś o wyjście z grupy nie martwią, Argentyńczycy, choć ledwie weszli do mistrzostw, też nie. Nam się przyda taka pozytywna pewność siebie. Rywali trzeba szanować, ale również znać swoją wartość!
- Wspomniał pan, że do gry wrócił Milik. Ale wiele osób obawia się, że nie zdąży z formą…
- A moim zdaniem zdąży! Bardzo mu kibicuję, ma jeszcze trochę czasu. Jeśli chodzi o naszych graczy z Napoli, to Milika widzę w pierwszym składzie, a Zielińskiego jako dżokera. Moim zdaniem to najlepsze wyjście. Przecież Zieliński w ogóle nie gra w obronie i to nie są moje słowa, tylko trenera Napoli. Dlatego często wchodzi tam w drugiej połowie, na podmęczonego rywala. W kadrze mogłoby to tak samo funkcjonować. Nawet od razu trener mógłby to mówić chłopakom: Arek, masz 65-70 minut, potem wchodzi Piotrek. No chyba, że odpukać, Milik nie dał jednak rady, wtedy za niego od początku Zieliński. Pytał pan natomiast co mnie martwi. No może trochę, że „straciliśmy” Jacha. Dobrze się pokazał w tych sparingach z Latynosami i przydałby się w kadrze. No ale nie gra w Anglii, więc ciężka sprawa. Podejrzewam, że gdyby nie wyjechał z Polski, to miałby ogromne szanse na powołanie. Zresztą, to samo tyczy się Bartka Kapustki. Gdyby nie wyjazd na Zachód, grałby w kadrze cały czas. Martwić może też to, że nie mamy żadnej alternatywy dla Kamila Grosickiego.
- Sporo się mówi ostatnio, że może warto dać szansę Tarasowi Romanczukowi…
- Nie, nie, nie!
- Nie, bo to Ukrainiec?
- Nie, dla mnie to Polak. Ale nie można go absolutnie powołać na finały mundialu. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, żeby w kadrze zagrał, ale PO mistrzostwach. Gdy czytam, że ktoś ostatnio powiedział, iż on jest lepszy od Mączyńskiego…
- Powiedział to na łamach „SE” Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii…
- No właśnie, wiadomo, że jemu na powołaniu Romanczuka będzie zależeć. Ale powtarzam: teraz nie wolno tego robić. To mogłoby rozwalić całą atmosferę w kadrze. Ja wiem, że reprezentacja to nie Caritas, ale kto miałby nie pojechać, żeby zrobić miejsce dla Romanczuka? Mączyński, który bardzo nam pomógł w eliminacjach? No nie! Nie można w ostatniej chwili wyciągnąć królika z kapelusza i włożyć do kadry. Nawałka i tak będzie miał po powołaniach dziewięciu wrogów. Bo porusza się w gronie 32 piłkarzy, z których właśnie dziewięciu będzie musiał „odpalić”. Wrzucenie do zespołu Romanczuka mogłoby sprawić, że tych wrogów miałby ponad 20. Czasem niby drobne sprawy mogą zepsuć atmosferę w zespole. Tak jak u nas w 1978 roku…
- A widzi pan kandydata na polskie odkrycie mistrzostw?
- Jeśli błysną Lewandowski, Glik, czy Błaszczykowski to nikt nie nazwie ich odkryciem, bo piłkarski świat ich zna. Może Dawid Kownacki? Tylko żeby tak się stało, musi dostać szansę. Widzę go w meczu z Japonią. Kiedy – mam nadzieję – awans będziemy już mieli w kieszeni. Wtedy prosta operacja: Lewy ławka, żeby odpoczął, a Kownaś od pierwszej minuty.
- To jaką jedenastkę wystawiłby pan na Senegal?
- Szczęsny, Piszczek, Glik, Pazdan, Rybus, Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński lub Linetty, Grosicki, Milik lub Zieliński i Lewandowski.
- Zajrzyjmy jeszcze na krajowe podwórko. Mistrzem Polski…
- Mistrzem Polski powinna być Legia, bo to najlepsze dla promocji naszej piłki. Oczywiście, mówię o wywalczeniu tytułu na boisku. Legia to jedyny polski klub, który jest w stanie powalczyć o udział w Lidze Mistrzów. Bo mnie nie interesuje kto dobrze hasa po naszym podwórku. Mnie interesuje, kto może powalczyć w Europie. Tu mamy Legię i może „pół Lecha”.
Zobacz również: Pierwsze zapytanie w sprawie transferu Lewandowskiego. I to nie z Realu Madryt!