- Takiej kliniki i rozwiniętej medycyny sportowej jak tutaj jeszcze nie widziałem - opowiada "Super Expressowi". - Dzisiaj ćwiczyłem w pomieszczeniu, w którym można stworzyć warunki panujące na wysokości 5 tys. metrów w górach - mówi Boenisch, który biegał też w specjalnych spodniach przypominających napompowany worek, w którym można regulować ciśnienie.
Przeczytaj koniecznie: Gennaro Gattuso: Popełnie samobójstwo, jeśli udowodnią mi winę
- Czułem się, jakbym ważył 10 kg. A lekarze mogli w każdej chwili "zajrzeć do worka" i wszystko kontrolować, na przykład, czy ustawienie stóp jest prawidłowe - relacjonuje.
Reprezentant Polski chwali sobie też wizyty w komorze lodowej, w której minimalna temperatura wynosi -126 st.
- Łagodzi bóle po stłuczeniach - mówi i dodaje, że ćwiczy również i pływa w komfortowym basenie.
I Boenisch, i trenerzy Bayeru chcą, żebym powrócił na boisko, dopiero gdy będę sprawny na 110 procent.
- Nie muszę nikomu czegokolwiek udowadniać. Rozegrałem 18 spotkań w tym sezonie, i w klubie wiedzą, na co mnie stać - twierdzi Sebastian.