"Super Express": - Po raz pierwszy mieszkasz w arabskim kraju. Da się przyzwyczaić?
Ebi Smolarek: - Nie mam z tym problemu. Najgorsze, czyli ramadan i upały, już poza mną. Ten pierwszy miesiąc właśnie przez to nie był łatwy. Ramadan to święty post, więc wtedy wszystko jest mu podporządkowane, nawet nasze treningi. Przez miesiąc trenowaliśmy o 22.00, choć również ze względu na upał. Były dni, gdy temperatura sięgała 45 stopni, ale to też już minęło. Teraz jest 30, a za miesiąc będzie 25. Katarczycy mówią, że tylko przez dwa miesiące ciężko wytrzymać, bo wtedy jest bardzo duszno. Pozostała część roku to świetny klimat.
- Katar słynie z tego, że ma mnóstwo ropy. W Polsce cena litra benzyny sięga teraz pięciu złotych, ty płacisz pewnie trochę mniej
- Trochę to mało powiedziane (śmiech). Litr benzyny kosztuje tu nieco ponad czterdzieści groszy. Paliwo jest dużo tańsze od wody, bo za litr wody płaci się około 2 zł. Pod tym względem to raj. Można jeździć i jeździć (śmiech).
- Kiedy Jacek Bąk grał w Katarze, proponowano mu tak duże domy, że, jak mówił, z sypialni na śniadanie szedłby dziesięć minut. A ty jak mieszkasz?
- Jeszcze w hotelu, bo spotyka mnie to samo co Bąka. Oferują tak wielkie domy, że odmawiam. Jestem tu z żoną i dzieckiem i nie potrzebujemy wielkiego pałacu. A proponują nam z reguły dom z pięcioma sypialniami i pięcioma łazienkami. Szukamy czegoś mniejszego.
- Do miejscowego jedzenia można się przyzwyczaić?
- Nie ma aż tak wielkiej różnicy, przecież tu się żyje tak jak w Europie lub Ameryce. Albo jeszcze lepiej. Tu też są normalne sklepy, galerie handlowe, tu też można zjeść krewetki.
- A jak to wygląda pod względem piłkarskim? To prawda, że ustrzeliłeś już hat tricka?
- Tak, tydzień temu wygraliśmy 3:0. Dwa dni temu też zdobyłem gola, było 2:0 dla nas, ale to były sparingi, więc poczekajmy na ligę. Wygląda to jednak obiecująco. Mamy dobrego francuskiego trenera i trenujemy normalnie jak w Europie. Bo pewnie niektórym się wydaje, że w takim Katarze to nawet trenować nie trzeba. Nie, biegamy tak samo jak gdzie indziej.
- Ale umiejętności Katarczyków na pewno są mniejsze. Potrafią cokolwiek?
- Wiadomo, że są z innej piłkarskiej szkoły, ale nasz trener stara się, żeby jak najwięcej nadrobili. W tym względzie liczą też na mnie. Mam nie tylko strzelać bramki, ale też podciągnąć moich katarskich kolegów.
- Wiedzą tam coś o Polsce?
- Szczerze? Nie bardzo. Nie wiedzieli nawet, że organizujemy EURO 2012. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, bo oni żyją mistrzostwami Azji, a nie Europy. A my, Europejczycy, też przecież nie wiemy, kto, gdzie i kiedy takie mistrzostwa organizuje