Lewandowski znaczy wojownik

2008-11-20 6:00

Irlandia Polska 2:3. Waleczni, nieustępliwi, wręcz brutalni - taki jest stereotyp o irlandzkich piłkarzach.

We wczorajszym meczu to biało-czerwoni mieli jednak w swoim składzie prawdziwych wojowników. Robert (20 l.) i Mariusz Lewandowscy (30 l.), a także Roger Guerreiro (26 l.) wybili rywalom z głowy marzenia o zwycięstwie.

Pomocnik warszawskiej Legii potwierdził, że pasuje do niego nazwisko Guerreiro, czyli po portugalsku "wojownik". Zaledwie dwie minuty po wejściu na boisko Brazylijczyk z polskim paszportem ładnym strzałem z dystansu pokonał Shaya Givena. Jednak najpiękniejszą bramkę zdobył Robert Lewandowski. Napastnik Lecha Poznań potwierdził, że wart jest grubych milionów euro. W Dublinie obserwował go przedstawiciel Bayeru Leverkusen, który zapewne był oczarowany występem "Lewego".

Poczuli wyspiarskie łokcie

Dobrym występem biało-czerwoni pozwolili na nieco optymizmu przed marcowym meczem z Irlandią Płn. w eliminacjach mistrzostw świata. Selekcjoner Leo Beenhakker mocno zabiegał, żeby przed spotkaniem w eliminacjach zmierzyć się z rywalem z Wysp Brytyjskich grającym twardy futbol. Na mecz z Irlandią cieszyli się również sami zawodnicy.

- Chcemy poczuć na sobie te twarde, wyspiarskie łokcie - mówił przed spotkaniem Kuba Błaszczykowski (23 l.). Irlandzcy twardziele nie mieli jednak okazji, by przyłożyć łokciem naszemu gwiazdorowi, bo zwyczajnie był dla nich za szybki. "Błaszczu" raz po raz mijał rywali niczym slalomowe tyczki. Zresztą nie tylko on. Po boisku w Dublinie szalał wiślak Rafał Boguski, a formę z ligowych meczów Bełchatowa pokazał Łukasz Garguła. To "Guła" asystował przy bramce Mariusza Lewandowskiego. Już na samym początku pomocnik Szachtara pokazał, że wyspiarzom można strzelać bramki w ich stylu - czyli strzałem głową.

Kuba wrzucał piąty bieg

- To był "Lewy" jak za najlepszych czasów. Tak ostatnio zagrał w eliminacjach mistrzostw Europy - komplementuje trener Bogusław Kaczmarek. - Znakomity w odbiorze, w rozegraniu. Ale pozytywów w grze polskiej drużyny było znaczniej więcej, choć pod koniec zdarzyły się małe potknięcia. Mimo to chłopcy zasłużyli na pochwały. Przecież ten Kuba Błaszczykowski to chłopak z innej planety. Jak wrzucił piąty bieg, to Irlandczycy nie wiedzieli, co się dzieje.

Wprawdzie po meczu w poczynania polskich piłkarzy wkradała się pewna nerwowość, lecz nie może to zamazać wrażenia, że w Dublinie to biało-czerwoni byli górą.

- Wygraliśmy, bo więcej biegaliśmy od Irlandczyków - podkreśla były kapitan polskiej kadry, Jacek Bąk. - Dominowaliśmy w powietrzu i na ziemi. Skoro teraz w ładnym stylu pokonaliśmy tę lepszą Irlandię, to czego mamy się obawiać przed marcowym meczem z Irlandczykami z Północy? Będzie dobrze! - mówi były stoper drużyny narodowej.

Najnowsze