"Super Express": - Co jest obecnie największym problemem kadry?
Andrzej Juskowiak: - Brak drugiego napastnika. Szkoda, że kontuzji doznał Artur Sobiech, który ostatnio grał w Bundeslidze regularnie.
- Selekcjoner Fornalik mimo kontuzji wysłał mu powołanie...
- Nie wydaje mi się, by sztab reprezentacji nie wiedział, że piłkarz doznał kontuzji. Myślę, że takie rzeczy monitorują. Pewnie wierzyli w to, że Sobiecha da się postawić na nogi przed meczem z Czarnogórą, i dlatego zaprosili go do kraju.
- To kto powinien być zmiennikiem Lewandowskiego?
- Problem w tym, że ciężko takiego znaleźć, a szczególnie w polskiej lidze. Bo Saganowski z Legii może i jest dobry na polską ligę, ale w europejskich pucharach już nie zachwyca. Jest też młody Bartek Pawłowski, ale nie wiem, czy warto go już teraz rzucać na głęboką wodę w tak ważnym meczu.
- Niektórzy byli za posadzeniem na ławce Roberta Lewandowskiego, który w reprezentacji spisuje się słabiej niż w klubie. Ale w obliczu kontuzji pozostałych napastników "Lewy" ma niepodważalną pozycję.
- Jeśli posadzić go na ławce, to w meczu towarzyskim, kiedy można sprawdzić młodszych zawodników. A nie w tak kluczowym spotkaniu! OK, zgadzam się, że "Lewy" nie gra w kadrze na miarę oczekiwań. Jego problemem jest to, że chyba zbyt szybko się irytuje, rozkłada ręce, co denerwuje kibiców. Musi pamiętać, że im lepszy jest w Borussii, tym większe oczekiwania Polaków.
- Jak na niego podziałają gwizdy z meczu z Danią?
- Te gwizdy to ostrzeżenie. Zwykle działa to mobilizująco i mam nadzieję, że w przypadku Roberta będzie tak samo. Ale liczę też, że nie będzie rozdrapywania ran po tym draśnięciu. A mecz z Czarnogórą to idealna chwila, by się przełamać.
- Na którego piłkarza najbardziej liczy pan w spotkaniu z Czarnogórą?
- Na Kubę Błaszczykowskiego. Jest w wielkiej formie i mam nadzieję, że potwierdzi to w piątek. Wszędzie go pełno, to prawdziwy lider zespołu.