"Super Express": - Jak to jest? W klubie grasz i strzelasz gole, a przeciw Estonii nie wystąpiłeś, bo zgłosiłeś kontuzję...
Ludovic Obraniak: - Nie ma tu żadnego oszustwa. Noga bolała mnie jeszcze przed inauguracją ligi francuskiej, przed meczem z Evian. Sztab medyczny Bordeaux był przeciwny mojemu występowi, zagrałem na własne ryzyko. Niestety, w trakcie spotkania uraz się pogłębił. Przyjechałem jednak na kadrę, rozmawiałem z trenerem Fornalikiem i lekarzem reprezentacji. Byłem przed prześwietleniem, nie było pewności, czy nie ma złamania. W takiej sytuacji występ w meczu towarzyskim nie miał sensu, bo mógłbym tylko pogorszyć zdrowie. A nie chciałem tego robić, bo przede mną wiele ważnych spotkań i w klubie, i w kadrze.
- OK, ale zaraz po powrocie z kadry zagrałeś w kolejnym meczu Bordeaux...
- Tak, bo miałem już jasność, co z moją nogą. Po powrocie z kadry, w piątek, miałem prześwietlenie, które wykazało, że śródstopie nie jest złamane. W związku z tym lekarze Bordeaux zastosowali specjalną trzydniową terapię, dzięki której mój występ w niedzielnym meczu z Rennes nie stanowił już wielkiego ryzyka.
- W tym meczu znów strzeliłeś gola, Bordeaux wygrało 1:0 i macie komplet punktów. Skąd u ciebie taka dobra forma już na początku sezonu?
- Sam jestem trochę zdziwiony, bo przygotowania zacząłem dwa tygodnie później niż inni gracze Bordeaux. W dodatku miałem kontuzję, o której przed chwilą mówiłem. A tu nagle dwa gole, asysta... Dużo pomogło mi trafienie w pierwszej kolejce, z Evian. To był jeden z najładniejszych goli w mojej karierze. Dzięki niemu jeszcze bardziej zyskałem na pewności siebie. A Bordeaux rzeczywiście świetnie idzie. W sumie, licząc końcówkę poprzedniego sezonu i początek tego, wygraliśmy już osiem meczów z rzędu.
- Ale co będzie z kadrą? Niektórzy mówili, że tobie czy Perquisowi zależy tylko na EURO i po turnieju pewnie już wam się nie będzie chciało...
- Mam gdzieś co mówią tacy ludzie. Ja nie wskoczyłem do polskiej kadry na trzy miesiące przed EURO. Byłem w niej na dwa lata przed turniejem i będę po nim, jeśli trener wyśle mi powołanie. Przed nami początek eliminacji mistrzostw świata, we wrześniu gramy z Czarnogórą. Między innymi dlatego wolałem nie ryzykować występu z Estonią, żeby być zdrowy i pomóc kadrze w meczu o punkty.
OŚwiadczenie Łukasza Piszczka (27 l.): Nie grałem przeciwko Trenerowi
Łukasz Piszczek (27 l.) wydał wczoraj oświadczenie, w którym zaprzeczył, jakoby w meczu z Estonią grał przeciw trenerowi Waldemarowi Fornalikowi. Piłkarz zareagował w ten sposób na jeden z artykułów, w którym pojawiła się sugestia, iż nasze trio z Dortmundu i Wojciech Szczęsny głośno kwestionowali kompetencje nowego selekcjonera i spiskują przeciwko niemu. - Jako profesjonalny piłkarz szanuję każdego trenera, z którym trenuję, i ciężko mi sobie nawet wyobrazić sytuację, że mógłbym celowo zagrać przeciw trenerowi - oświadczył obrońca kadry.