Ten sezon zdecydowanie należy do Łukasza Teodorczyka. Polak miał kapitalną jesień i równie udany początek roku, ale później się zaciął i od połowy marca nie potrafił wpisać się na listę strzelców. Paradoksalnie najlepszy napastnik Anderlechtu słabszą formę złapał akurat na najważniejszym etapie sezonu, bo w fazie mistrzowskiej rozgrywek. Ale odblokował się w najlepszym możliwym momencie. W czwartkowym starciu z Charleroi zdobył dwa gole, a "Fiołki" wygrały 3:1 i zagwarantowały sobie pierwsze od 2014 roku mistrzostwo Belgii.
Teoretycznie w Jupiler Pro League wszystko jest już jasne, ale Teodorczyk wciąż ma o co grać. Polak długo był liderem klasyfikacji strzelców, później dał się dogonić Henry'emu Onyekuru z KAS Eupen, ale dzięki ostatnim trafieniom znów wysforował się na prowadzenie. Teraz ma na koncie 22 gole w 37 meczach i wyprzedza nastoletniego Nigeryjczyka o dwa gole.
W walce o koronę najskuteczniejszego piłkarza ligi belgijskiej liczy się już tylko ta dwójka. Trzecie miejsce w zestawieniu zajmuje były snajper Legii Warszawa Orlando Sa, który ma 16 trafień, ale do końca sezonu pozostała już tylko jedna kolejka. To oznacza, że Teodorczyk jest bardzo blisko indywidualnego wyróżnienia, choć musi się mieć na baczności. Onyekuru w ostatnich trzech meczach zdobył cztery gole, a łącznie w dziewięciu spotkaniach fazy finałowej zanotował osiem bramek. A na dodatek jego zespół gra z jedną z najsłabszych drużyn ligi - KSV Roeselare. Dlatego jeśli polski snajper chce zostać królem strzelców, to najlepiej jakby sam trafił przeciwko Oostende.
Ostatnia kolejka Jupiler Pro League zostanie rozegrana już w najbliższy weekend.
ŁUKASZ TEODORCZYK BOHATEREM ANDERLECHTU!
— ELEVEN SPORTS PL (@ElevenSportsPL) 19 maja 2017
Polak poprowadził Fiołki do zwycięstwa z Charleroi oraz mistrzostwa Belgii! Ależ to był sezon Teo! pic.twitter.com/KJ05Qcut9G