Adam Matuszczyk: Nie bałem się o życie - WYWIAD

2011-05-07 6:00

Adam Matuszczyk (22 l.) po kontuzji wraca do formy i składu FC Koeln. Dziś reprezentant Polski do pełni szczęścia potrzebuje tylko punktu. Jeśli uda się go zdobyć we Frankfurcie, to Koeln zostanie w Bundeslidze.

"Super Express": - Jeszcze niedawno kibice Koeln grozili wam śmiercią w razie spadku, a po ostatniej wygranej z Leverkusen chcieli was nosić na rękach. To jak to jest?

Adam Matuszczyk: - Tak to jest właśnie w Kolonii. Raz kibice chcą nas zabić, a raz zagłaskać. Jak wygramy trzy mecze z rzędu, to zaczyna się tu mówić o Lidze Mistrzów. A jak dwa przegramy, to jest tragedia. Mieliśmy ostatnio w klubie burzliwy okres. Najpierw ten szokujący napis, że nas zatłuką, jak spadniemy, potem dymisja trenera. Na szczęście nie pękliśmy i wygraliśmy z Leverkusen 2:0. Z punktu widzenia walki o utrzymanie to było kluczowe spotkanie.

Przeczytaj koniecznie: Ile zarabia Adam Matuszczyk? 3,6 miliona złotych

- Po tamtych groźbach nie bałeś się wychodzić na ulice?

- Nie, tak źle nie było. Wierzę, że ten napis był autorstwa kilku głupków, tacy zawsze się znajdą. Piłkarze FC Koeln nie dali się jednak zastraszyć. W klubie cały czas nas proszono, żebyśmy w ogóle o tym nie myśleli. W głowach mieliśmy mieć tylko Leverkusen.

- Walczycie o utrzymanie, a na wasze mecze przychodzi ponad 50 tysięcy ludzi. Skąd się to bierze?

- To jest właśnie specyfika Kolonii. To miasto żyje swoim klubem. Po wygranej z Leverkusen kibice tak się cieszyli, jakbyśmy mistrzostwo zdobyli.

- Prawdziwa radość wybuchnie, jeśli nie przegracie z Frankfurtem…

- Tak. Punkt daje nam utrzymanie, ale Eintracht nie odpuści, bo też walczy o życie. Jedziemy tam jak na wojnę.

- W ostatnich meczach byłeś tylko rezerwowym. W kontekście EURO nie jest to dobra wiadomość…

- Spokojnie, do EURO zostało jeszcze sporo czasu. Niedawno leczyłem kontuzję, potem złapałem piątą żółtą kartkę, a zespołowi wybitnie nie szło. To mnie wybiło z rytmu. Ale powolutku wracam do gry. Jeśli chodzi o przygotowanie do EURO, to kluczowy będzie nie ten, ale przyszły sezon.

Patrz też: Adam Matuszczyk strzela a Robert Lewandowski pudłuje - WIDEO

- Interesujesz się boksem, synowi dałeś na imię Lennox Lewis. Chciałbyś, żeby został pięściarzem?

- Nie, wolę, żeby grał w piłkę. Boks jest fajny, ale... kiedy jest się obserwatorem. Choć ostatnio szczęścia nie miałem. Wybrałem się na walkę Kliczki z Solisem, ale wszystko skończyło się po trzech minutach. Ten bilet okazał się mocno przepłacony (śmiech). Mam nadzieję, że wrześniowa walka Kliczki z Adamkiem będzie o wiele dłuższa. Faworytem jest Ukrainiec, ale kto wie… W boksie, jak w piłce, różne rzeczy się zdarzają.

Najnowsze