Reprezentacja Polski już niebawem zacznie eliminacje do Euro 2024, a jednym z rywali Biało-Czerwonych będą Wyspy Owcze. Niewykluczone, że w ekipie fareskiej wystąpi piłkarz z polskim nazwiskiem, Michał Przybylski, który większość swojego życia spędził na wyspie, złożył dokumenty, aby dostać obywatelstwo kraju. O wszystkim powiedział w "Przeglądzie Sportowym".
Polak zagra przeciwko reprezentacji Polski? Miał złożyć wniosek o paszport
Jak powiedział Przybylski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", większość życia spędził on na Wyspach Owczych, w związku z czym podjął decyzję, aby starać się o obywatelstwo tego kraju.
- Gdyby to zależało od Farerów, na pewno bym dostał. Znają mnie, wiedzą, że mówię w ich języku, przeszedłem przez cały system edukacji. Mam tutejsze prawo jazdy i PESEL. Ale o wszystkim decyduje Dania, której Wyspy Owcze są podległe. Sprawa się przedłuża, co lekko komplikuje mi życie. Dopóki nie dostanę odpowiedzi, nie mogę opuścić kraju. Nie mogę zarabiać i mieć adresu zamieszkania w innym kraju. A miałem kilka propozycji gry, m.in. z Norwegii i czy Polski - powiedział Przybylski.
Jak sam mówi, zdaje sobie sprawę, że jego gra dla Wysp Owczych może być uważana za kontrowersyjną przez polskich kibiców.
- Myślę, że większość kibiców w Polsce uznałaby mnie za zdrajcę. Chcę jednak podkreślić, że nie przyjąłem nagle obywatelstwa np. Kataru, bo zostałem skuszony dużymi pieniędzmi. Na Wyspach mieszkam od 3. roku życia, czyli jestem tu ponad 22 lata. Trudno, bym nie czuł silnych związków z tym krajem, nawet jeśli jestem Polakiem - stwierdził piłkarz B36 Torshavn w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".