Robert Lewandowski: Niektórzy promują się na krytykowaniu mnie

2013-09-08 17:03

To na Roberta Lewandowskiego (25 l.) kibice najbardziej liczyli przed meczem z Czarnogórą (1:1), choć jeszcze w ubiegłym miesiącu as reprezentacji został wygwizdany przy okazji spotkania z Danią (3:2). „Lewy” wytrzymał presję, był liderem „biało-czerwonych” i strzelił pięknego gola.

Chwilę po pokonaniu bramkarza Czarnogóry Robert na przemian wykonywał dwa gesty: przykładał wskazujący palec do ust, jakby chciał uciszyć publiczność, a także zbliżał ręce do uszu, chcąc słyszeć głośniejsze owacje. Okazuje się, że była to odpowiedź w kierunku do krytyków jego gry w reprezentacji.

- W Polsce są ludzie, które chcą promować swoje nazwisko na krytykowaniu mojej osoby. Niech sobie znajdą lepiej inny sposób na promowanie się. Znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Nie płaczę i nie narzekam. Skupiam się za to na tym, by jak najlepiej grać dla reprezentacji. Zdarzało się, że grałem w kadrze lepiej, ale nie strzelałem goli. Jednak dla niektórych tylko bramki się liczą. Gdybym nie strzelił gola w meczu z Czarnogórą, a wygralibyśmy mecz, to bardzo bym się z tego cieszył – podkreśla Lewandowski.

Gra „biało-czerwonych” w meczu z Czarnogórą mogła się podobać, ale co z tego, skoro nieskuteczni Polacy nie byli w stanie zwyciężyć. Strata punktów sprawia, że szanse na awans do przyszłorocznego mundialu są już tylko iluzoryczne.

- Zdajemy sobie sprawę, że samymi remisami do mundialu się nie awansuje. Trzeba było wygrywać te mecze, a nie dzielić się punktami. Szkoda, że druga połowa meczu z Czarnogórą nie wyglądała, jak ta pierwsza, bo wtedy pewnie byśmy wygrali. Nie wiem, czy w głowach jest jakaś blokada, czy brakuje czegoś innego... Chyba baliśmy się zaryzykować w drugiej połowie. Brakowało nam sytuacji – wylicza Lewandowski, który nie zamierza bawić się w wyliczanie szans na awans.

- Nie wiem, po co rozrysowuje się te matematyczne szanse na awans. Najpierw wygrajmy wszystkie mecze do końca, a potem zacznijmy patrzeć, co to nam dało – proponuje.

Gwiazdor Borussii Dortmund zgadza się, że w tych eliminacjach reprezentacja Polski traci zbyt dużo goli po własnych błędach.

- Może gdyby cała drużyna popracowała nad tym, to sytuacja w tabeli wyglądałaby to dużo lepiej. Nie oszukujmy się, w eliminacjach każdy błąd zostaje wykorzystany. Powtarza się sytuacja z ostatnich kwalifikacji, gdzie takie pomyłki zabrały nam awans. Tym razem może być podobnie, choć mam nadzieję, że będzie inaczej – łudzi się.

Zdaniem Lewandowskiego przed tą drużyną jest pozytywna przyszłość.

- Mamy wielu młodych zawodników i duży potencjał. Spójrzmy choćby na pierwszą połowę – trzymaliśmy piłkę, klepaliśmy ją i stwarzaliśmy sytuacje. To my kontrolowaliśmy sytuację na boisku, a Czarnogóra nastawiła się na kontry. Kiedy poprawimy jeszcze pewne mankamenty to będzie dobrze – twierdzi.

Najnowsze