"Super Express": - W 72. minucie przegranego meczu z Schalke bardzo mocno strzeliłeś na bramkę, ale piłkę pechowo na przyrodzenie przyjął Mario Götze. Miał do ciebie pretensje?
Robert Lewandowski: - Żadnych, wszystko zaraz sobie wyjaśniliśmy. Ja niewiele mogłem zrobić, bo w ostatniej chwili zauważyłem, że Mario jest na linii strzału. On jeszcze próbował podskoczyć, by piłkę przepuścić. Nie udało mu się... Odczuwał silny ból, ale na szczęście szybko mu przeszło. A całą drużynę boli porażka 1:2, tym bardziej że to były derby.
- Do pierwszego w Bundeslidze Bayernu tracicie już 20 punktów. Mistrzostwa już raczej nie obronicie.
- Skupiamy się na walce o drugie miejsce. No i oczywiście na Lidze Mistrzów.
- A z kim chciałbyś zagrać w ćwierćfinale?
- To naprawdę bez znaczenia. Na tym etapie nie ma już drużyn, z którymi łatwo się wygra. Teoretycznie możemy trafić nawet na Bayern Monachium albo na Real Madryt, z którym rywalizowaliśmy w grupie.
- Z powodu czerwonej kartki w meczu z HSV musiałeś pauzować w Bundeslidze przez dwa mecze. Jaki wpływ miała ta przerwa na twoją formę?
- Przede wszystkim ciężko było mi patrzeć z trybun, jak koledzy grają. A jeśli chodzi o mnie, to odpocząłem, nabrałem chęci powrotu na boisko.
- Wróciłeś, i to w świetnym stylu. Strzeliłeś gola w swoim siódmym, kolejnym meczu, wyrównując tym samym rekord legendy Borussii Timo Konietzki z sezonu 1964/1965. Jeśli trafisz w spotkaniu z Freiburgiem, przejdziesz do historii BVB.
- Będę się z tego cieszył, kiedy rzeczywiście to osiągnę, teraz nie ma się co podniecać. Cieszy mnie jednak moja skuteczność, regularność. Będę naprawdę zadowolony, jeśli utrzymam tę formę do końca sezonu.
- Miło się patrzy na tabelę najlepszych strzelców, której jesteś liderem z 17 golami na koncie.
- Nie wiem, czy miło, bo jeszcze na nią nie patrzyłem (śmiech). Wiem, że jestem liderem, ale nie podchodzę do tego z wielką ekscytacją. Po prostu się cieszę, ale świętować będę mógł, dopiero gdy rzeczywiście wywalczę koronę.
- Kilka tygodni temu wraz z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem nagrywaliście reklamówkę Opla. Dlaczego akurat ciebie wysłano na tylne siedzenie?
- Na boisku zawsze jestem z przodu, więc w reklamie byłem, jak to mówię, "hinten", czyli z tyłu. Chodziło o to, by ustawić nas na przekór tego, jak to wygląda w meczu. Nie brakowało śmiechu, bo chodziło też o to, by do nagrywania tej reklamy podejść z dystansem. Cała akcja poszła sprawnie, zajęła 2 - 3 godziny, zaraz potem pojechaliśmy na trening.
- Nie ustają spekulacje na temat twojego transferu do Bayernu. Starasz się już mówić z bawarskim akcentem?
- Uczę się niemieckiego po prostu, bez żadnych akcentów (śmiech). Spekulacje nie ustają, ale ja naprawdę jestem poza tym wszystkim.
- W Lidze Mistrzów pokonaliście Szachtar Donieck, w którym jest kilku reprezentantów Ukrainy. Dobry omen przed meczem eliminacji do MŚ?
- Każdy mecz jest inny, nie wiadomo, jak Ukraińcy zagrają 22 marca. My musimy zagrać na sto procent, bo to superważny mecz. Zresztą dla obu zespołów. Zwycięstwo da duże szanse na awans, porażka znacznie je ograniczy. Jest o co walczyć.
Najlepsi snajperzy bundesligi
1. Robert Lewandowski (25 l.) Borussia Dortmund 17
2. Stefan Kiessling (29 l.) Bayer Leverkusen 16
3. Mario Mandziukić (27 l.) Bayern Monachium 15
4. Thomas Muller (24 l.) Bayern Monachium 12
Adam Szalai (26 l.) FSV Mainz 05 12
Alexander Meier (30 l.) Eintracht Frankfurt 12