- Jak przyjęli cię koledzy z kadry?
Eugen Polanski: - Bardzo dobrze. Kilku z nich gra w Niemczech, ale żadnego nie znam osobiście. To się jednak szybko zmieni. Pierwszy trening w reprezentacji był dla mnie bardzo ciężki, bo dzień wcześniej grałem mecz. Ale zajęcia były ciekawe i potwierdziły, że mamy bardzo fajną drużynę.
- Dla nowych kolegów jesteś Eugen czy Eugeniusz?
- Trener powiedział, by mówić na mnie Eugen albo Gieniuś. Myślę jednak, że chłopaki zostaną przy Eugenie (śmiech).
Przeczytaj koniecznie: Kontuzja Manuela Arboledy. Obrońca Lecha nie zagra przed dwa miesiące!
- Rok temu odmówiłeś gry w polskiej kadrze, teraz niespodziewanie zmieniłeś zdanie. Może dlatego, że w reprezentacji Niemiec cię nie chcą, a w polskiej drużynie możesz zagrać na EURO...
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że EURO nie było jednym z głównych powodów, dla których zdecydowałem się na grę dla Polski. Ale zapewniam: jeśli nie byłoby tu mistrzostw Europy, też chciałbym występować w biało-czerwonej koszulce. Kiedy trener pierwszy raz spytał mnie, czy chcę grać dla Polski, akurat chciałem skupić się na grze w klubie. Wówczas również nie miałem szans na występy dla Niemiec. Pół roku po tej rozmowie, zacząłem się poważniej zastanawiać nad propozycją Smudy. Poradziłem się rodziny i myślę, że podjąłem dobrą decyzję.
- Co nowego możesz wnieść do kadry?
- Jestem dobry w defensywie, w sytuacjach jeden na jednego. Specjalizuję się w odbiorze piłki. I najważniejsze: dla mnie liczy się dobro drużyny, a nie to, żeby zbierać indywidualne nagrody.
- W debiucie z Gruzją zaśpiewasz polski hymn?
- Trochę go już znam, ale w środę jeszcze nie zaśpiewam. Muszę się pouczyć.
- Na trybunach w Lubinie pojawi się ktoś z twojej rodziny?
- Oczywiście! W Polsce mieszka wielu członków mojej rodziny. Na pewno przyjdą na mecz, więc będę miał wsparcie z trybun.
- Bardzo ci się ono przyda, bo część kibiców nie jest do ciebie pozytywnie nastawiona...
- Słyszałem, kiedy czytałem gazety i fora internetowe, to było mi trochę przykro, ponieważ to nie do końca była prawda. Postanowiłem tego wszystkiego już nie czytać. Rozmawiałem z kapitanem drużyny i opowiedziałem mu, jak było naprawdę. A krytycy? Przekonam ich dobrą grą.