W wyjazdowym meczu z Charleroi Anderlecht mógł przyklepać mistrzostwo Belgii. Musiał wygrać, by nie było konieczności oglądania się na wynik meczu wicelidera, czyli Club Brugge. Ale pierwsza połowa nie była dla "Fiołków" specjalnie udana, bo na przerwę schodzili przegrywając 0:1. W szatni ich nerwy uspokoił zapewne wynik starcia Club Brugge, który też przegrywał 0:1, ale goście nie chcieli kusić losu i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
W 59. minucie doprowadzili do wyrównania, a konkretnie zrobił to Łukasz Teodorczyk, który przełamał się po kilku meczach bez gola. Polak świetnie opanował zagranie w pole karne i ze środka pola karnego huknął z powietrza lewą nogą. Piłka leciała z prędkością ponad 130 km/h! Nie dziwne więc, że choć bramkarz Charleroi miał futbolówkę na rękach, to i tak nie zdołał jej wybić poza światło bramki. Dla "Teo" był to 21. gol w tym sezonie ligowym i trzeba przyznać, że wiedział kiedy trafić. Ale to nie koniec, bo w 81. minucie strzelił jeszcze raz!
Na kilka minut przed końcem wynik na 3:1 ustalił Massimo Bruno i goście mogli zacząć świętowanie. "Fiołki" na kolejkę przed końcem rozgrywek zapewniły sobie pierwsze od 2014 roku mistrzostwo Belgii. A jednym z jego głównych autorów jest właśnie polski napastnik. Gratulacje!
ŁUKASZ TEODORCZYK BOHATEREM ANDERLECHTU!
— ELEVEN SPORTS PL (@ElevenSportsPL) 19 maja 2017
Polak poprowadził Fiołki do zwycięstwa z Charleroi oraz mistrzostwa Belgii! Ależ to był sezon Teo! pic.twitter.com/KJ05Qcut9G