"Super Express": - Zamieszanie zrobiło się ogromne. A wszystko przez złe tłumaczenie...
Tomasz Kuszczak: - Dokładnie. Podtrzymuję każde słowo, które powiedziałem w "Super Expressie". Rozmowa była autoryzowana, wszystko zostało napisane tak, jak mówiłem. Niestety, w Anglii źle przetłumaczono kluczowy fragment. Według tamtejszych mediów miałem powiedzieć, że jestem niewolnikiem Manchesteru, a to bzdura, bo takich słów nie użyłem. Powiedziałem w "Super Expressie", że czuję się uwięziony, ograniczono mi bowiem możliwość zmiany klubu. Tyle że to kolosalna różnica.
- Wyjaśniłeś to w specjalnym oświadczeniu. Klub tak chciał?
- Sam chciałem to wyjaśnić. Rzecznikowi Manchesteru pokazałem wywiad z "Super Expressu", w którym jest wszystko jak należy. A w oświadczeniu do angielskich mediów i kibiców specjalnie podałem nazwę Waszej gazety, żeby każdy mógł sobie wejść na waszą stronę internetową i przeczytać ten autentyczny wywiad. Nie pozwolę, aby przypisywano mi użycie słowa "niewolnik". Chciałem bronić dobrego imienia mojego i klubu.
- Część polskich mediów źle przetłumaczyła twoje oświadczenie, sugerując, że wypierasz się wywiadu dla "Super Expressu"...
- Nie wiem, czy ktoś to robi specjalnie, czy chce podkręcić atmosferę, ale to kolejne przekłamanie w tej sprawie. "Super Express" napisał całą prawdę, zawinili inni. Jedni źle przetłumaczyli na angielski to co powiedziałem w wywiadzie, a drudzy nie chcieli lub nie potrafili zrozumieć tego, co napisałem w oświadczeniu.
- Na koniec przyjemniejsza kwestia. Wczoraj zawitałeś do Polski...
- Tak, ze względu na kontuzję dostałem kilka dni wolnego. Przyjechałem, bo przecież mamy ważne święto. Jestem nad polskim morzem. Bo cóż może być przyjemniejszego niż spacer po plaży i smażona rybka nad Bałtykiem?