"Super Express": - Jakie wrażenie zrobił na panu polski zespół?
Włodzimierz Lubański: - Całkiem niezłe. Skoro momentami byliśmy w stanie nawiązać równą walkę z silną Francją, to znaczy, że idziemy do przodu. Rok to dużo czasu, pewne elementy uda się jeszcze poprawić. U Polaków najbardziej podobała mi się taka zadziorność, solidarność na boisku. Piłkarze wspierali się, pomagali sobie. To dobrze, tak tworzy się zespół.
Przeczytaj koniecznie: Maciej Żurawski przeskoczył Lubańskiego (WYWIAD)
- Kogoś należy wyróżnić?
- Wojciech Szczęsny ma niecałe 21 lat, a już aspiruje do tego, żeby być jednym z liderów. Bardzo ładnie w meczu z Francją funkcjonowały też nasze skrzydła. Podobał mi się również porządek między poszczególnymi formacjami. Od linii obrony do ataku było około 35 metrów, dokładnie tyle, ile trzeba.
- Ale braki też są
- Oczywiście, że są. Trzeba się poprawić w defensywie, przegrywać mniej pojedynków jeden na jeden. Mam też uwagi do gry w ataku. Zamierzam je przekazać trenerowi Smudzie, gdy tylko go spotkam.
- Co jest naszą najsilniejszą stroną na rok przed EURO?
- Kibice! Widział pan, jak wspierali naszych? Niby tylko towarzyski mecz, ale przyjemnie się na to patrzyło. Fani już są gotowi. A i drużynę, mam nadzieję, uda się zbudować.
Patrz też: Lubański naprawia Janczyka
- Co pan sądzi o pomyśle naturalizacji Manuela Arboledy i Damiena Perquisa?
- Nie mam z tym problemu, to tendencja ogólnoświatowa. Na Legii rozmawiałem z ludźmi z francuskiej federacji, którzy bardzo chwalili Perquisa! Mówili, że to kawał solidnego obrońcy, więc może nam się przydać.
- Pan też jest coraz bliżej kadry. Dostał pan propozycję funkcji dyrektora sportowego
- Były takie rozmowy, ale decyzje nie zapadły. To jednak sprawa drugorzędna. Najważ-niejsze, żeby to EURO nam się udało sportowo i organizacyjnie.