- Moje miejsce w szatni jest obok Edwina van der Sara i Gary'ego Nevilla - opowiada Kuszczak. - Bramkarze siedzą obok siebie, dalej obrońcy, pomocnicy i napastnicy. Tak tu wszystko jest poukładane. Z Edwinem się nie rozstajemy, bo nawet w samolocie siedzimy obok siebie. Czy kiedyś przez pomyłkę usiadłem na miejscu Holendra? A ty siadasz w fotelu szefa? Każdy ma swoje miejsce i tego się trzyma - śmieje się Tomek.
Przecyztaj koniecznie: Robson wierzy w Kuszczaka
O dobrą atmosferę w szatni dbają przede wszystkim obrońcy - Patrick Evra i Rio Ferdinand, szefowie... sekcji muzycznej na Old Trafford.
- Nikt w drużynie nie ma takiej wiedzy o nowościach w branży muzycznej co oni, Rio ma nawet własne studio nagrań - zdradza Kuszczak. - To oni decydują, co w danym dniu leci z głośników. Najczęściej jest to R&B lub hip-hop. Nigdy nie proponowałem chłopakom polskiej muzyki, choć mógłbym to zrobić, bo w samochodzie mam kilka płyt naszych wykonawców. Ale nie wiem, jak zareagują.
Kuszczak uważa, że dzięki muzyce drużyna dobrze rozładowuje stres przed meczami.
- Pozytywnie nas to nakręca, jest luz, nikt w tym czasie nie medytuje - uśmiecha się reprezentant Polski. - To zupełnie co innego niż w szatni Herthy Berlin. Tam była cisza, mało kto się odzywał. Jak na pogrzebie, a nie w szatni przed sportowym widowiskiem.
Przeczytaj koniecznie: Kuszczak spełnia marzenia
W ocenie Kuszczaka największym luzakiem w zespole jest Wayne Rooney. - Zawsze uśmiechnięty, śmieje się z kolegów, ale i z samego siebie. Ma dystans do swojej osoby. Najstarsi jak Paul Scholes czy Ryan Giggs siedzą cicho (śmiech). Może kontrolują sytuację, aby młodsi nie przesadzili.
Zawsze po ligowym weekendzie jednym z głównych tematów rozmów w szatni MU jest omawianie wyników... polskiej Ekstraklasy.
- Bo na bieżąco z naszą ligą jest Brazylijczyk Anderson, interesuje się przede wszystkim meczami Jagiellonii Białystok, ponieważ gra w niej jego przyjaciel Bruno. Anderson ogląda nawet mecze "Jagi", pokazał mi stronę w Internecie, żebym sam zobaczył, jak spisuje się jego kolega. Brazylijczyk cały czas wypytuje mnie o Polskę, o Białystok, wie, którą pozycję po każdej kolejce zajmuje Jagiellonia. Zwierzył mi się, że chciał się wybrać do Polski, odwiedzić Bruno - opowiada Kuszczak.
Polski bramkarz przyznaje, że na początku gry w MU był w wielkim kłopocie, bo nie mógł rozpoznać w szatni bliźniaków Fabio i Rafaela.
- Zdarzyło się, że ich myliłem, ale teraz już wiem, który jest który - śmieje się. - Brazylijczycy są świetni nie tylko na boisku. Ostatnio dobrze wypadli także w turnieju w pokera, dotarli do finału. Uwielbiają grać w tenisa stołowego. Kiedyś zagrałem z nimi, bo wydawało mi się, że jestem dobry w tym sporcie. Ale ograli mnie - wspomina ze śmiechem polska gwiazda Manchesteru United.