Zbigniew Boniek, WIĘC JAK

i

Autor: archiwum se.pl

Zbigniew Boniek: Nie wiem, co teraz robi Lato, ale niech mu się dobrze wiedzie WYWIAD

2013-03-21 3:00

Wczoraj zamieściliśmy pierwszą część rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem (57 l.), który odwiedził redakcję "Super Expressu". Dziś drugi odcinek. Prezes PZPN odpowiedział na wiele pytań nurtujących naszych Czytelników.

"Super Express": - Porozmawiajmy o kibicach. Co się stało, że fani Górnika Zabrze nie mogli wejść na mecz z Legią w Warszawie?

- W Polsce jest tak, że jak jedzie pan na mecz wyjazdowy, to jest pan kibolem, ale jak jedzie pan na mecz u siebie - to jest pan kibicem. Prosty przykład: 1300 kibiców Górnika Zabrze jedzie do Warszawy na mecz, to są kibole - ich trzeba szykanować, wszystkich rozebrać, buty zdjąć na mrozie... Natomiast ci sami kibice u siebie wchodzą na stadion w 5, 10, 15 minut. Fani Legii Warszawa, którzy przyszli w masie 25 tysięcy, to są kibice - ich się wpuszcza od razu. Ale z tych 25 tysięcy, na następny mecz ligowy na wyjazd pojedzie pięciuset i to już będą kibole. Już ich trzeba będzie ustawiać, rewidować i to jest dla mnie niezrozumiałe.

- Co pan zmienił w PZPN-ie? Był taki głośny przykład tego kierowcy, który dostał od Laty 100 tysięcy złotych premii...

- Kierowca dostał premię dwa dni przed tym, jak odchodził stary zarząd...

- Co się z nim dzieje?

- Nie jest już pracownikiem PZPN.

- A pan ma swojego kierowcę?

- Kierowcy swojego jako takiego nie mam.

- A jak pan przyjechał do naszej redakcji?

- Z kierowcą PZPN, bo czasami tak się zdarza, że nie wszędzie są parkingi, nie wszędzie samochód można zostawić. Ja lubię sam jeździć, ale jeżeli jest potrzeba, to jadę z kierowcą. Zresztą czasami chce mi się śmiać. Niedawno w jakiejś gazecie przeczytałem, jaki to Boniek ma samochód i jakie felgi.

- I jaki to samochód?

- Renault. I nagle się okazuje, że to full wypas. Ale PZPN ma co najmniej dwadzieścia samochodów. Ładnych, pięknych. Począwszy od samochodów dostawczych...

- Co teraz robi pański poprzednik Grzegorz Lato?

- Nie wiem. Przecież pan jest dziennikarzem, wiecie wszystko lepiej, nie? Może pan wziąć fotografa, pojechać do Mielca, zrobić kilka zdjęć, będzie pan wiedział, co robi. Z tego, co wiem, jest szczęśliwym dziadkiem, ma rodzinę, wypoczywa w Mielcu. Może ma jakiś pomysł na dalsze życie. Zresztą życzę mu z całego serca, żeby mu jak najlepiej szło.

- Żeby grać w polskiej reprezentacji, trzeba mówić po polsku?

- Dla mnie tak. Powiedzieliśmy o tym jasno w momencie, kiedy weszliśmy do PZPN, że dla nas, od dzisiaj, reprezentant Polski to jest taki...

- Od dzisiaj?

- Od dzisiaj. Prawo nie działa wstecz, czyli nie dotyczy to ani Obraniaka, ani Perquisa, ani innych, którzy w reprezentacji grają. Natomiast nowy reprezentant Polski, który chciałby zagrać u nas… Warunek jest taki, żebyśmy się mogli, choćby słabo, ale jednak po polsku porozumieć.

- A Robert Acquafresca ma szansę?

- Nie, to już stara muzyka. Robert chciał grać w reprezentacji Polski chyba 5 czy 6, czy 7 lat temu. W tej chwili to temat nieaktualny.

- Ale czemu?

- Bo nie mówi po polsku.

- Tylko dlatego?

- Ależ oczywiście...

- A jeżeli go weźmiemy na przyspieszone kursy, pomożemy mu?

- To niech się sam weźmie na przyspieszony kurs, niech się nauczy.

Najnowsze