W kadrze prowadzonej już przez Czesława Michniewicza, Świderski też radzi sobie znakomicie. U obecnego selekcjonera zagrał trzykrotnie, dwa razy jednak to właśnie jego skuteczność przesądzała o zwycięstwach Polaków z Walijczykami. To właśnie te wygrane – zwłaszcza ta sprzed niespełna dwóch tygodni, w Cardiff – dały nam utrzymanie w Dywizji A i dodatkowo rozstawienie w koszyku I podczas losowanie grup eliminacyjnych do EURO 2024 (odbędzie się w niedzielę we Frankfurcie). Gole te potwierdziły ważną pozycję „Świdra” w kadrze, przynosząc zarazem wielką frajdę jego ojcu, o czym Grzegorz Świderski chętnie opowiedział „Super Expressowi”.
Przygotowania do mundialu pochodzącego z Rawicza zawodnika mogą się jednak skomplikować. Tym razem nie chodzi jednak o kontuzję – jak na przykład w przypadku Kamila Glika – ale o pozycję jego klubu w hierarchii północnoamerykańskiej piłki. Charlotte FC, w którym występuje Świderski, właśnie zremisowało z Columbus Crew 2:2, a to bardzo niedobra wiadomość dla piłkarza oraz Czesława Michniewicza. Ten remis oznacza, że ekipa polskich graczy (zawodnikami Charlotte są jeszcze Kamil Jóźwiak i Jan Sobociński) na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej MLS straciła szansę awansu do fazy play off. Niedzielna potyczka wyjazdowa z New York Red Bull będzie więc ostatnią w tym sezonie.
W ten sposób Karol Świderski na 36 dni przed rozpoczęciem przedmundialowego zgrupowania Biało-Czerwonych straci szansę regularnych występów ligowych. W sezonie zasadniczym reprezentant Polski zaliczył 29 spotkań w MLS, zdobywając w nich 10 goli i dokładając cztery asysty.