Josip Valcić, który wybił oko Karolowi Bieleckiemu: Modliłem się o powrót Karola [WYWIAD]

2016-01-27 10:50

W meczu o wszystko reprezentacja Polski zagra dziś z Chorwatami, a kibice mają nadzieję, że Karol Bielecki spisze się tak świetnie jak z Francją i znów poprowadzi nas do zwycięstwa. Jemu akurat chorwacki rywal kojarzy się bardzo żle, bo to własnie reprezentant tego kraju, Josip Valcić, wybił mu kciukiem oko w towarzyskim meczu w Kielcach, 11 czerwca 2010 roku. Od dramatu minęło ponad pięć lat, ale dziś emocje odżywają. Po tamtych wydarzeniach "Super Express" rozmawiał z Chorwatem.

"Super Express": - Gdy znów zagrał pan przeciwko Karolowi Bieleckiemu po tym feralnym wypadku z czerwca, denerwował się pan?

Josip Valcić: - I to bardzo. To nie mógł być dla mnie zwykły dzień. Ale Bielecki to fantastyczny facet. Rozmawialiśmy i przed meczem, i po, kiedy podszedłem go wyściskać. Nie ma do mnie pretensji, pytał, jak się czuję, jak sobie radzę. To on martwił się o mnie! Dzień, w którym wybiłem mu oko, był najgorszym w moim życiu. Ale to spotkanie z nim w ten weekend pozostanie w mojej pamięci jako coś wspaniałego. Bo trafiłem na świetnego człowieka i wspaniałego sportowca. Dla mnie Karol Bielecki to najlepszy piłkarz ręczny świata. I wielki człowiek. Nie każ-dy potrafiłby wybaczyć, mimo, że to był wypadek.

Przeczytaj koniecznie: Karol Bielecki spotkał zawodnika, który wybił mu oko. Najpierw mu wybaczył a potem go ograł! WYWIAD

- Jak pan wspomina tamten wieczór w Kielcach?

- Jako wielki koszmar. Po meczu wróciłem do hotelu i czekałem na wieści. W moim pokoju pojawili się gracze polskiej reprezentacji, którzy ciągle gdzieś dzwonili i pytali o zdrowie Karola. Od razu mówili mi, że jest bardzo źle, ale wtedy była jeszcze nadzieja, że lekarze uratują oko. Tamtej nocy nie spałem, były tylko łzy, szok i oczekiwanie. Kilka dni potem dotarła do mnie informacja, że Bielecki stracił oko.

- Próbował pan do niego zadzwonić?

- Nie, bo uważałem, że to nie jest rozmowa na telefon, chciałem się z nim spotkać osobiście, tak jak to miało miejsce w niedzielę. Ale przez cały czas śledziłem wszelkie informacje o nim. Czytałem każdą notkę, każde jego zdanie…

- Wierzył pan, że wróci do gry?

- Na początku nie wiedziałem, jakie są szanse. Ale gdy przeczytałem wywiad z Karolem, że powalczy o powrót do sportu, to zacząłem się modlić. Jestem katolikiem, od tamtego czasu wiele razy prosiłem Boga o pomoc, aby Karol wrócił. Dzień, w którym znów zagrał, był jednym z najbardziej radosnych w moim życiu.

Patrz też: Sławomir Szmal: Karol pocieszał mnie, gdy stracił oko - WYWIAD

- Kiedy znów walczyliście przeciwko sobie na boisku, grał pan na sto procent, czy jednak uważał pan, aby znów nie uszkodzić Bieleckiego?

- Dawałem z siebie wszystko, ale nie grałem w tym meczu bezpośrednio na Bieleckiego. Gdyby tak było, to jednak bym podświadomie uważał. Jedno nieszczęście wystarczy. Muszę z tym brzemieniem żyć dalej, ale dzięki rozmowom z żoną i wspaniałemu zachowaniu Karola daję sobie radę.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze