Reprezentacja Polski w piłce ręcznej wciąż jest w przebudowie. Jakiś czas temu kadrę opuścili zawodnicy, będący jej filarami i doprowadzili zespół do medali mistrzostw świata. Przed turniejem Golden League dyspozycja biało-czerwonych była wielką zagadką. Selekcjoner Piotr Przybecki nie miał złudzeń. - Te mecze pokażą, w którym miejscu jesteśmy - mówił szczerze prowadzący Polskę fachowiec. Na początek towarzyskiego turnieju nasi szczypiorniści mierzyli się z najlepszą reprezentacją XXI wieku - Francją.
I w to spotkanie weszli bardzo dobrze. Pierwszy rzut spotkania zatrzymał Piotr Wyszomirski. Bramkarz błyskawicznie uruchomił w kontrze Michała Daszka i wyszliśmy na pierwsze prowadzenie. Właśnie szybkie ataki mają być znakiem rozpoznawczym nowej reprezentacji Polski. Ci, którzy myśleli, że "Trójkolorowi" szybko opanują wydarzenia na parkiecie mogli przecierać oczy ze zdumienia. Wciąż niedoświadczona kadra biało-czerwonych grała z utytułowanym przeciwnikiem jak równy z równym i po kwadransie na tablicy wyników widniał niski rezultat 4:4.
Niedojrzałość naszych reprezentantów wyszła przy prowadzeniu 5:4. Od tego momentu zespół Przybeckiego nieco się zaciął. Polacy nie wykorzystali między innymi rzutu karnego, a Francuzi, prowadzeni przez legendarnego obrońcę Didiera Dinarta, tylko czekali na chwilę przestoju przeciwników. W 21. minucie jedna z najlepszych drużyn narodowych na świecie prowadziła już 8:5 i selekcjoner zawodników znad Wisły poprosił o czas. Ten nie przyniósł zamierzonego efektu. "Trójkolorowi" robili wszystko, jak w podręczniku i ich dobra passa trwała.
Biało-czerwoni zdołali przerwać ją dopiero po sześciu kolejnych trafieniach rywali, doprowadzając do stanu 6:10. Francuscy zawodnicy zaskakująco łatwo radzili sobie w ataku. W zasadzie nie potrzebowali długich wymian piłki w akcjach pozycyjnych, ponieważ już po dwóch podaniach znajdowali sposób, by rzucać z czystej pozycji na bramkę strzeżoną przez Piotra Wyszomirskiego. Tymczasem Polacy w ataku z uporem szukali obrotowego, a to była woda na młyn dla defensywy naszpikowanego gwiazdami zespołu. Na szczęście nieco lepiej zaczął funkcjonować nasz atak i przewaga rywali do przerwy wzrosła tylko nieznacznie. Po pół godzinie Francja prowadziła 14:8.
Przerwa nie wpłynęła szczególnie dobrze na Polaków. Po dwóch minutach drugiej odsłony rywale dorzucili kolejne trafienia i szczelnie bronili, dzięki czemu powiększyli prowadzenie do 16:8. Chwilę później mieliśmy kolejne trafienie. Problem w tym, że przez kolejne 8 minut nie potrafiliśmy pokonać Vincenta Gerarda. Zrobiło się 9:19 i na 20 minut przed końcem nie można było mieć złudzeń. Po zmianie w bramce Francuzów i pojawieniu się w niej Juliena Meyera impas przerwał wreszcie Arkadiusz Moryto.
Minuty upływały, a gra naszych szczypiornistów się nie poprawiała. Po 22 minutach rywalizacji w drugiej połowie Francuzi mieli na koncie już 10 trafień. Tymczasem biało-czerwoni golkiperów przeciwników zdołali pokonać zaledwie 3 razy. W końcówce Polacy w ofensywie nieco się poprawili, ale była to raczej kosmetyka wyniku. Ostatecznie podopieczni Piotra Przybeckiego przegrali w pierwszym meczu Golden League 15:29. Francuzi udowodnili, że na ten moment są zespołem o klasę lepszym od naszego.
Polska - Francja 15:29 (8:14)
Polska: Piotr Wyszomirski, Mateusz Kornecki, Adam Malcher - Piotr Chrapkowski 2, Jan Czuwara, Michał Daszek 1, Marek Daćko, Maciej Gębala 2, Przemysław Krajewski 1, Arkadiusz Moryto 3, Paweł Paczkowski 1, Michał Potoczny, Rafał Przybylski 2, Michał Szyba, Kamil Syprzak 2, Patryk Walczak, Mateusz Wróbel, Antoni Łangowski 1
Francja: Vincent Gerard, Cyril Dumoulin, Julien Meyer - William Accambray 1, Timothey N'Guessan 2, Romain Lagarde 1, Nicolas Claire, Nikola Karabatić, Adrien Dipanda 3, Nadim Remili 3, Dika Mem 3, Michael Guigou 1, Kentin Mahe 1, Yanis Lenne 5, Valentin Porte 1, Luka Karabatić, Ludovic Fabregas 2, Cedric Sorhaindo 1, Nicolas Tournat 1, Dylan Nahi 4
Zobacz: Reprezentant Francji poważnie chory. Walczy z nowotworem!
Przeczytaj: Duże transfery, wielkie plany! PGE Vive Kielce patrzy daleko w przyszłość
Sprawdź: PGE Vive Kielce zagra z FC Barcelona na PGE Narodowym!