- Ten mecz będzie dla nas jak finał. Bardzo ważny i niezwykle ciężki - prorokował przed spotkaniem trener naszej kadry Bogdan Wenta (50 l.). - Spotkanie ze Słowakami może być dla nas najtrudniejsze w grupie - wtórował mu Grzegorz Tkaczyk (31 l.).
Mieli rację! Nasi rywale w niczym nie przypominali bezradnej drużyny, która gładko przegrała z Polakami (24:32) podczas Turnieju Noworocznego w Gdyni. Tam zabrakło prawego rozgrywającego Daniela Valo (32 l.), środkowego rozgrywającego Petera Kukucki (29 l.) i bramkarza Martina Pramuka (35 l.). Wczoraj najlepszych w szeregach naszych rywali.
Przeczytaj koniecznie: Piłka ręczna, MŚ. Argentyna - Korea Południowa, wynik 25:25. Pierwszy remis w grupie D
W pierwszej połowie nasi piłkarze sprawiali wrażenie zdenerwowanych. Popełniali błędy w obronie i gubili piłkę w ataku. Mimo to jeszcze na minutę przed końcem był remis 15:15. Potem jednak w ciągu 23 sekund przyszło zwątpienie w "Orłów" Wenty. Polacy stracili dwa gole i na przerwę zeszli, przegrywając 15:17.
Po zmianie stron, po golu Martina Stranovski'ego z rzutu karnego, Słowacy powiększyli przewagę do 3 bramek. Odpowiedział po dynamicznej akcji Bartłomiej Jaszka, a za chwilę trafił skuteczny wczoraj (7 bramek) Tomasz Tłuczyński. Od tego momentu podopieczni Zoltana Heistera zaczęli popełniać błędy, a nieustannie motywowani przez swojego trenera biało-czerwoni złapali właściwy rytm.
Świetnie bronił Sławomir Szmal, a atomowymi strzałami obronę rywali rozrywał Karol Bielecki. To właśnie największy twardziel w naszej ekipie w 58. minucie wyprowadził Polskę na dwubramkowe prowadzenie (34:32). Kiedy na 30 sekund przed końcem Bartosz Jurecki przechwycił piłkę i trafił do siatki, stało się jasne, że tego spotkania nie możemy już nie tylko przegrać, ale nawet zremisować.
- Było ciężko, ale najważniejsze, że tak jak sobie założyliśmy, z boiska zeszliśmy zwycięscy - podsumował uznany za najlepszego zawodnika spotkania prawy rozgrywający Marcin Lijewski.