- Spodziewaliśmy się, że rywale stawią nam silny opór – zaznaczał selekcjoner po meczu, choć Włosi do tej pory raczej nie stanowili dla Biało-Czerwonych wyzwania (przegraliśmy tylko jedno z wcześniejszych 15 spotkań). - Niedawno zaprezentowali świetną grę przeciwko silnym Słoweńcom (będą naszymi rywalami w grupie mundialowej – dop. aut.), napędzili im stracha, przegrali tylko jedną bramką. Przeciwko nam zagrali w obronie nieco inaczej, niż się spodziewaliśmy. Między innymi to sprawiło, że przez 30 minut nie wyglądało to tak, jak chcieliśmy. Nikt nie chce grać takich pierwszych połów, choć - na historię mistrzostw świata czy igrzysk - one się zdarzają nawet najlepszym na świecie – wyjaśniał Patryk Rombel.
Odprawa w szatni spotkania zrobiła jednak swoje. - W przerwie pewne rzeczy sobie skorygowaliśmy i – co jeszcze rok temu wcale nie było regułą – wróciliśmy na swój normalny poziom i wygraliśmy przekonująco. Wierzę, że już wkrótce taki „powrót” zajmie nam nie 30, a pięc minut. Najważniejsze, że mamy dwa punkty i siedem bramek zaliczki – podkreślał Patryk Rombel. Polacy zostali w ten sposób współliderami grupy wespół z Francuzami; mistrzowie olimpijscy pokonali Łotwę 35:18. Właśnie Łotysze będą kolejnymi rywalami Polaków: zagramy z nimi w niedzielę w Valmierze.
Tego życzy sobie selekcjoner przed mundialem
Mecze kwalifikacyjne do EURO 2024 są etapem przygotowań do styczniowych mistrzostw świata, które odbędą się na parkietach Polski i Szwecji. Na razie w naszej ekipie brakuje jednego z filarów drużyny, zwłaszcza w grze defensywnej, Tomasza Gębali. Właśnie w tym kontekście selekcjoner odwołał się do swego najważniejszego życzenia przed mundialem'23. - Bardzo chciałbym, abyśmy za kilka tygodni selekcję kadry na finały MŚ – a poza obecną na tym zgrupowaniu dwudziestką zawodników jeszcze co najmniej piętnastu może aspirować do udziału w turnieju – mogli ją prowadzić na podstawie formy, a nie stanu zdrowia poszczególnych graczy – zaznaczył Patryk Rombel.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.