Anity Włodarczyk już nic nie boli

2011-08-11 14:01

Od ponad dwóch miesięcy nadrabia zaległości treningowe po kontuzji mięśnia brzucha. Dzisiaj Anita Włodarczyk (26 l.) wystartuje dopiero po raz drugi w tym roku. W mistrzostwach Polski w Bydgoszczy chce znacznie poprawić swój najlepszy tegoroczny wynik (69,62 m, 30. na świecie w 2011).

- Mój plan to 73, może 74 metry - mówi młociarka, która na tym samym stadionie przed rokiem ustanowiła rekord świata (78,30 m). - Teraz o takich odległościach nawet nie myślę. W Bydgoszczy wystąpię po bardzo ciężkich treningach. Na "wyluzowanie" dyspozycji nie miałam czasu.

W poniedziałek Włodarczyk leci już do Korei. Najpierw na zgrupowanie, a potem start w mistrzostwach świata w Daegu. - Nie ukrywam, że marzę o medalu. 75 metrów na pewno dałoby brąz, a może nawet srebro - wzdycha aktualna wciąż mistrzyni świata. - Ostatnio na treningu rzuciłam 73,50.

Przeczytaj koniecznie: Małgorzata Glinka-Mogentale: Reprezentacja już nie dla mnie

Kilka dni temu poraził ja niespodziewany wymóg PZLA, aby uzyskała przed MŚ minimum (71,60 m), chociaż światowa federacja IAAF nie wymaga tego od obrończyni tytułu. Potem warunek odwołano.

- Poziom stresu był bardzo wysoki. Na szczęście uspokoiłam się po rozmowie z psychologiem, Nikodemem Żukowskim - opowiada nam Anita, która cieszy się też, że po serii kontuzji (stopy, kręgosłupa i brzucha) jest już zdrowa. - Dziś nic mnie nie boli - mówi.

Najnowsze