Sytuacja w gnieźnieńskiej hali miała miejsce przy stanie 4:4. Goście otrzymali wówczas przedłużony rzut karny pomimo ogromnych protestów gospodarzy, którzy uważali, że w tej sytuacji faul się nie należał. Arbitrzy pozostali niewzruszeni - do stałego fragmentu gry podszedł Amadeusz Brzoska, ale świetnie interweniował Dawid Kasprzyk. Zawodnik zgierzan próbował dobijać, lecz sfaulował z całym impetem golkipera gnieźnian.
I to było przyczynkiem do ogromnej awantury na boisku. Zawodnicy obu drużyn weszli ze sobą w starcie - były odepchnięcia, a nawet kopniaki. W efekcie trzech zawodników wyleciało z czerwonymi kartkami, dwóch po stronie FC10 oraz jeden z KS-u.
Mocno osłabiona ekipa ze Zgierza nie potrafiła już przeciwstawić się rywalowi z Gniezna i zamiast wyjść na prowadzenie 5:4, ostatecznie przegrała 4:7. Całe zamieszanie wzbudziło mnóstwo kontrowersji i władze ligi dopiero podejmą decyzję, czy wymierzyć ewentualne dodatkowe kary.