Chile to jedno z odkryć mundialu. Tyle że przed spotkaniem z Brazylią selekcjoner Marcelo Bielso zastanawiał się, na kogo postawić. Bo z powodu żółtych kartek wypadło mu ze składu trzech podstawowych zawodników.
Mimo wszystko w Chile wierzono, że stanie się cud. Ale umiejętności starczyło na pół godziny. Potem nastąpiła brazylijska samba. Najpierw bramkarza Bravo pokonał uderzeniem głową stoper Juan. Po chwili cudowna wymiana podań między Robinho i Kaką. Całą akcję strzeleniem gola zakończył Luis Fabiano. W tym momencie było jasne, że Chile właśnie kończy swój udział na mundialu w Afryce.
Po przerwie Brazylia dalej grała ofensywnie, czego dowodem była kolejna bramka, którą zdobył Robinho. Chile grało ambitnie, miało swoje szanse, do końca walcząc o strzelenie honorowego gola. Trzeba przyznać, że pożegnało się z turniejem z klasą. Z kolei drużyna Carlosa Dungi zrobiła kolejny krok na drodze do tytułu mistrza świata. Jednak w ćwierćfinale na Canarinhos czekają Holendrzy, którzy w Afryce wygrali już cztery mecze.