Sprawa Lehmanna ciągnie się już rok. Według sądu oskarżony został wyprzedzony przez innego kierowcę, co rozwścieczyło go i kazało jechać za pędzącym samochodem. Po dogonieniu auta były bramkarz Arsenalu rzekomo w furii zaatakował siedzącego za kierownicą mężczyznę. 46-latek odpiera te zarzuty i przekonuje o swojej niewinności - Nigdy nikomu nie groziłem, nigdy nikogo nie dusiłem - mówi.
W ubiegłym roku, podczas pierwszej rozprawy, sąd zawyrokował o grzywnie w wysokości 240 tysięcy euro, stanowiącej równowartość 60 dni pracy Lehmanna. Według niemieckiego prawa wpłacenie żądanych pieniędzy zakończyłoby sprawę, lecz były piłkarz odmówił uiszczenia rekompensaty i nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
W ostatnich miesiącach na nowo wznowiono postępowanie przeciwko byłej gwieździe Arsenalu i reprezentacji Niemiec. Już dziś odbędzie się kolejna tura tej długiej drogi sądowej. Lehmann nadal nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. W sprawie nie ma zbyt wielu dowodów, jest natomiast wiele niewiadomych i niedomówień. Pewne jest tylko jedno - zarzuty nie pomagają wizerunkowi wielkiego piłkarza i komentatora sportowego...