Andrzej P., były trener kobiecej kadry Polski w kolarstwie górskim, został zatrzymany na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Aresztowania dokonali funkcjonariusze Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Głównej Policji. Sprawa ma związek ze śledztwem na temat nieprawidłowości w Polskim Związku Kolarskim.
- Dziś w godzinach rannych, na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie funkcjonariusze Policji z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Stołecznej Policji zatrzymali byłego trenera żeńskiej kadry narodowej kolarstwa górskiego, który był także Dyrektorem Sportowym w Polskim Związku Kolarskim. Mężczyzna zostanie przewieziony do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie zostaną wykonane z jego udziałem czynności procesowe polegające na ogłoszeniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów, obejmujące swym zakresem przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności - czytamy w oficjalnym komunikacie Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
- Zatrzymanie mężczyzny nastąpiło w ramach śledztwa, które prowadzone jest w prokuraturze regionalnej ws. nadużycia udzielonych uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w latach 2010-2017 przez osoby, które były obowiązane na podstawie przepisu ustawy do zajmowania się sprawami majątkowymi Polskiego Związku Kolarskiego. Sprawa ma rozwojowy charakter. Dotychczas zgromadzono liczne dowody z dokumentów, a także z zeznań świadków, które są wyjaśniane i weryfikowane w ramach realizowanych czynności procesowych - powiedziała rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Agnieszka Zabłocka-Konopka, cytowana przez portal Onet.pl.
Z nieoficjalnych informacji, jakie podaje RMF FM, wynika, że Andrzej P. ma usłyszeć zarzuty kilku gwałtów oraz usiłowania gwałtów. O sprawie rok temu informował były wiceprezes PZKol, Piotr Kosmala, który w jednym z wywiadów przyznał, że "ważna osoba w środowisku kolarskim" miała m.in. uprawiać seks z podopiecznymi (w tym nieletnimi) oraz dopuścić się zastraszeń czy nawet gwałtów. Wówczas żadne nazwiska nie padły, ale w kuluarach pojawiało się właśnie nazwisko P. Który teraz stanie przed sądem w tej sprawie.