Beata Maksymow przezywana "Kruszyną" wywalczyła 18 medali mistrzostw świata i Europy w latach 1985-99 w kategoriach ciężkiej i open. Była dwukrotnie mistrzynią świata (1993 i 1999). Żadna polska judoczka nie zbliżyła się nawet do jej dorobku.
Ale - jak się mówi - sport wyczynowy to zdrowie utracone. Już w trakcie kilkunastoletniej kariery w tym urazowym sporcie "Kruszyna" miała spore problemy zdrowotne. Teraz groziłby jej paraliż, gdyby nie doszło do operacji.
"Rywalki na macie nie miały szans, by powalić ją na ziemię, zrobiła to dopiero choroba kręgosłupa. Wydawała się być nie do pokonania, aż do tego dnia, kiedy ból kręgosłupa był już nie do wytrzymania. Beata osiągnęła tak wiele, ale wobec problemów zdrowotnych pozostaje prawie bezsilna..." - czytamy w opisie zbiorki na jej rzecz.
Beata Maksymow-Wendt zatrudniona jest w zakładzie karnym w rodzinnym Jastrzębiu-Zdroju. W pracy nie musiała wykorzystywać swoich umiejętności z maty. Ale w życiu prywatnym - jak mówiła przed laty "Super Expressowi" - zdarzyło jej się to raz. Wtedy otrzymała od napastników cios nogą w plecy.
"To było w roku 2000 na ulicy w Poznaniu. Trzej panowie w stanie wskazującym na spożycie zażądali ode mnie pieniędzy na alkohol. Wzięli mnie za mężczyznę – wspominała. – Nie chciałam im dać, więc któryś kopnął mnie w plecy powyżej pasa. Zastosowałam wobec napastnika podcięcie ko-soto-gari i spadłam na niego, zgodnie z zasadą tej techniki. Pozostali zaczęli mnie kopać, ale przepłoszyły ich syreny przejeżdżającego radiowozu policji." ("Super Express", 17.03.2004).
Link do zbiórki na rzecz "Kruszyny": https://www.siepomaga.pl/beata-maksymow-wendt