Bartosz Huzarski, Tour de Pologne

i

Autor: East News

Giro d'Italia. Bartosz Huzarski: Będzie o mnie jeszcze głośniej WYWIAD

2012-05-17 13:28

Kiedyś pasjonowałem się UFO, czytałem mnóstwo książek o życiu na innych planetach. Do dziś wierzę, że wszechświat jest zbyt wielki, byśmy byli w nim sami - mówi Bartosz Huzarski (31 l.), który w słynnym wyścigu Giro d'Italia osiągnął właśnie... kosmiczny sukces, zajmując 2. miejsce na 10. etapie.

"Super Express": - Na 186 kilometrach etapu z Civitavecchia do Asyżu przegrał pan tylko z liderem wyścigu, Joaquinem Rodriguezem. Spodziewał się pan takiego wyniku?

Bartosz Huzarski: - Do samego końca walczyłem o zwycięstwo. Zaatakowałem dziesięć kilometrów przed metą, a walka toczyła się do ostatnich metrów. Rodrigueza nie zdążyłem już dopędzić, przegrałem o dwie sekundy. Ale przegrać z nim to jak wygrać. Drugie miejsce to największy sukces w mojej karierze. Jestem bardzo szczęśliwy i wierzę, że w Giro jeszcze będzie o mnie głośno. Mój cel to miejsce w pierwszej dwudziestce klasyfikacji generalnej.

- Zapisał się pan w historii polskiego kolarstwa. Jaka jest pana recepta na sukces?

- Wszystko tkwi w głowie. To ona kręci nogami. W peletonie najważniejsza jest psychika. Nie można pęknąć. Są takie etapy, kiedy jeszcze przed startem człowiek czuje, że jest mocny, że może powalczyć o wszystko. Zdarzają się jednak i takie chwile, kiedy przystępuje się do ścigania ze świadomością, że dziś nic się nie ugra. Właśnie w takich chwilach trzeba zacisnąć zęby i powalczyć. Najpierw z sobą samym, by przekonać się, że jednak można, a dopiero potem z rywalami.

- Za drugie miejsce może się pan spodziewać jakiegoś okazałego prezentu od swoich największych kibiców - żony Marty i syna Błażeja. Może sprezentują panu książkę o życiu w kosmosie?

- Raczej nie (śmiech). Jestem tak rzadkim gościem w domu, że to najbliższym należą się prezenty ode mnie. Po powrocie z Giro zamierzam zabrać ich na weekend w jakieś urokliwe miejsce.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze