Broniąc się przed wprowadzeniem technologii pokazującej, czy piłka przekoroczyła linię, UEFA powiększyła liczbę piłkarskich sędziów. Wydawało się, że problem nieuznawanych goli został rozwiązany, bo dodatkowych arbitrów ustawiono tuż obok bramek. Tylko co z tego?
Sytuacja z 63. minuty meczu Ukraina - Anglia obnażyła słabość ulepszonego systemu. Po strzale Marco Devicia piłka przekroczyła linię całym obwodem o dobre kilkanaście centymetrów, zanim John Terry rozpaczliwą przewrotką wybił ją z bramki. Stojący obok węgierski sędzia Istvan Vad widział wszystko jak na dłoni i miał wystarczająco dużo czasu, żeby właściwie ocenić sytuację. Nic z tego. - Piłka przekroczyła linię, ale żaden z pięciu sędziów tego nie zauważył. Po co w takim razie jest ich aż tylu?! - oburza się Devic, strzelec nieuznanego gola.
Z wpadki arbitrów śmieją się Anglicy, przyznając, że mecz miał dwóch bohaterów - zdobywcę gola Wayne'a Rooneya i Węgra Istvana Vada, którego ani trochę nie usprawiedliwia fakt, że chwilę wcześniej Devic był na spalonym.
- Błąd sędziego był ewidentny, ale teraz arbitrzy oddali nam to, co ukradli 2 lata temu - podsumowuje kapitan Anglików Steven Gerrard, przypominając sytuację z mundialu w RPA, kiedy w meczu z Niemcami sędzia nie uznał gola, mimo że po strzale Franka Lamparda piłka odbiła się dobre pół metra za linią bramkową.