- Nie żałuję, że odpuściłem ten dystans, choć bardzo możliwe, że na nim też wywalczyłbym medal - powiedział Czerniak w rozmowie z "SE". - Ale po pierwsze: pomogłem kolegom w sztafecie 4x100 kraulem (zajęła 4. miejsce - . red.), a po drugie wraz z trenerem Bartkiem Kizierowskim przygotowywaliśmy w tym roku formę pod kątem setki motylkiem. I osiągnięty w Berlinie wynik to właściwie coś ponad nasz plan.
Zobacz jakimi samochodami wożą się polscy pływacy [ZDJĘCIA]
"Super Express": - Na setkę motylkiem liderem światowych tabel jest znowu Michael Phelps. Nie ma pan żalu do losu, że stawia go panu ponownie na drodze?
Konrad Czerniak: - Może tak, a może nie, bo daje to szansę na rywalizację z kimś tak znakomitym. Nikt nie zmieni tego, że Phelps pływa także na tym dystansie. Ale na pewno nie będę się przygotowywał do kolejnych sezonów pod kątem Phelpsa, tylko pod swoim.
- I nadal w Hiszpanii?
- Tak, miejsce się nie zmienia. Do obecnego sezonu trenowałem w Madrycie oraz miałem dwa zgrupowania na Teneryfie. Przez sześć tygodni ćwiczył razem ze mną Paweł Korzeniowski. Wiele mi to dało, bo trudno na co dzień o dobrego sparingpartnera, a tutaj mogłem pościgać się na treningach na najwyższym poziomie światowym. I jako sprinter byłem pod wrażeniem jego wytrzymałości, bo czasami pod koniec treningu ledwo zipiałem, a on mógł pływać jeszcze.
- Czy nie myśli pan o osiedleniu się na stałe w Hiszpanii?
- Po sześciu latach pobytu mogę powiedzieć, że nie wykluczam tego. Dobrze, że jest to ciepły kraj, lubię taki klimat. Chociaż upały w lipcu i sierpniu to już przesada. Po hiszpańsku mówię swobodnie, a skoro tak, to i myślę często w tym języku.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail