Krzysztof Stanowski zainaugorował otwarcie "Kanału Zero". Dziennikarz w trakcie rozmowy z Przemysławem Rudzkim na kanale YouTube powiedział o "Kanale Sportowym", z którym rozstał się w dość burzliwej atmosferze i wbił szpilkę swoim byłym kolegom.
Krzysztof Stanowski szczerze o "Kanale Sportowym". Mocne słowa!
Jak powiedział Stanowski, nie chce on porównywać "Kanału Sportowego" ze swoim nowym projektem. Sam traktuje "KS" jako za małego gracza do rywalizacji.
- Kanał Sportowy nie jest dla mnie punktem odniesienia. To coś zbyt małego w mojej głowie, by się z tym mierzyć. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to moja ambicja pokonać KS. Wyszliśmy poza bańkę sportową. Chcemy być kamieniem w bucie dużych mainstreamowych mediów, a potem głazem, o który się ktoś może wywróci. Polskie media zabrnęły absolutnie w ślepą uliczkę, to niestrawne dla mnie - mówi Stanowski.
Stanowski nie poprzestał na swoich słowach pod adresem "Kanału Sportowego" i powiedział, że widzi tą działalność jako "martwy projekt".
- Kanał Sportowy traktuję jako martwy projekt. Mam wrażenie, że on upadł. Jeśli masz milion subów, a ogląda Cię 800-1600 osób na "lajwie"... To jest śladowe. Nie chcę być złośliwy, to czysta matematyka. Chłopaki próbują to podnieść w jakiś sposób, na razie nieudany. Czy swoim odejściem to zniszczyłem? Nie czuję się osobą, która zniszczyła ten projekt. Gdybym miał wskazać jedną osobę, to Mateusza Borka. Występ Mateusza w Arłamowie zniszczyła Kanał Sportowy, bo pokazał tę twarz. To był absolutny gwóźdź do trumny, a potem ja musiałem mu na to odpowiedzieć. To nie jest nielegalne się przygotować. Trzeba było nie mówić tego. Ten moment był moim zdaniem końcem Kanału Sportowego. Zostałem sprowokowany i musiałem odpowiedzieć. A dawałem opcję, żebym nie odpowiadał - mówi Stanowski.