Urodzony w Płocku wojownik zmierzy się z Marcinem Bartkiewiczem, który na koncie ma cztery pojedynki w MMA (dwa wygrane, dwa przegrane) i mistrzowski pas jednej z angielskich federacji. Zapowiada się fenomenalna walka.
- Na pewno będzie nokaut. Albo on wykończy mnie, albo ja jego - zapowiada Różalski, który do walk podchodzi w osobliwy sposób. - Jestem barbarzyńcą, ponieważ nic nie robię dla idei, tylko w konkretnym celu. W tym przypadku celem jest zarabianie. Poza tym to trochę jak cyrk. Ring to arena, a ja jestem małpką, która swoimi sztuczkami cieszy publikę. Za to chcę pieniędzy, to prosty schemat pracy - wyjaśnia.
Przeczytaj koniecznie: Paweł Wolak zlał Jurija Foremana
Oprócz sztuk walki pasjami Różalskiego są hodowla psów oraz tatuaże. Pokryte ma nimi około 80 procent ciała. Uwagę zwraca szczególnie pentagram, wytatuowany na brzuchu.
- Pierwszy tatuaż zrobiłem, mając 19 lat. Niektóre z nich są tylko ozdobą, inne coś znaczą. Odwrócony pentagram uznawany jest przez katolicyzm za symbol szatana. Jestem poganinem, a to w prostej linii podciągnięte jest pod zło. Ale niech mnie uważają za szatana - mówi bez ogródek.
"Różal" to prawdziwy twardziel, który niektóre pojedynki toczył... bez ochraniacza na szczękę. - Czasem było tak, że sędziowie mnie sprawdzali, a ja potem wypluwałem ochraniacz, bo mi przeszkadzał. Teraz jednak sprawa jest tak nagłośniona, że sędzia pewnie zwróci na to szczególną uwagę, więc będę walczył z ochraniaczem. Chyba, że uda mi się go jakoś niepostrzeżenie wypluć - kończy Różalski.
Nie przegap!
KSW 15, sobota, Polsat (21.30) i Polsat Sport (20.00)