Puchar Francji na szczeblu centralnym rozpoczyna się dopiero w styczniu – to wtedy do gry wchodzą główni kandydaci do zdobycia trofeum. Wcześniej odbywają się jednak eliminacje na szczeblach regionalnych, gdzie znajduje się pełno drużyn marzących o awansie do drabinki głównej turnieju i zagraniu z takimi drużynami jak Paris Saint-Germain czy Olympique Marsylia. Jedną z nich była ekipa Tarbes Pyrenees Football – 6-ligowiec, który miał zmierzyć się z przedstawicielem 10. klasy rozgrywkowej, AS Vabres-l'Abbaye z Départemental 2. Mecz ostatecznie nie doszedł jednak do skutku z kuriozalnego powodu. Zawodnicy gości o pięć minut przekroczyli bowiem regulaminowe 45 minut spóźnienia, przegrywając tym samym mecz walkowerem. Co więcej, powód ich spóźnienia jest jeszcze bardziej kuriozalny, drużyna pomyliła bowiem miejscowości!
Wg „Centre Press Aveyron” goście wyruszyli na mecz o 11:45, a nawigacja pokazywała im, że na miejsce dotrą najpóźniej o 17:00 (spotkanie miało rozpocząć się o 18:00). Problem w tym, że drużyna poinformuje kierowcę, aby udał się do Varbe niedaleko Rodez, czyli miejscowości znajdującej się około 90 kilometrów na północ od Vabres-l'Abbaye, gdzie miał odbyć się mecz. Ekipa Tarbes Pyrenees Football o pomyłce zorientowała się dopiero na miejscu, ale mimo tego postanowiła podjąć jeszcze rozpaczliwą próbę dotarcia na mecz o czasie.
Były kadrowicz wystosował apel. Te słowa mogą zaboleć Sousę
Kierowca autokaru robił wszystko, aby dowieźć zawodników na stadion przed upływem regulaminowych 45, będących maksymalnym czasem spóźnienia. Ponadto zawodnicy w stroje sportowe przebrali się już w drodze – tak, aby prostu z autokaru udać się na boisko. Niestety, niedaleko obiektu rozgrywania meczu drużynę spotkał kolejny problem w postaci mostu, na który ich środek transportu nie był w stanie wjechać. Ostatni fragment podróży piłkarze pokonali zatem… biegiem. Na stadion ostatecznie dotarli, ale zabrakło im pięciu minut, aby sędzia i obecny na meczu delegat zgodzili się na rozegranie spotkania.