Do prawdziwego ciosu w życiu piłkarskiego mistrza świata doszło na początku września. Jego 30-letni syn Danilo relaksował się w ogrodzie rodzinnego domu w Sao Paulo, gdy nagle niespodziewanie padł na ziemię. Jego ojciec od razu ruszył mu na pomoc i chciał wezwać służby medyczne, aby natychmiast przewiozły poszkodowanego do szpitala, ale było już za późno. Z powodu nagłego ataku serca syn Cafu poniósł śmierć.
Dla brazylijskiego magazynu "Veja" Cafu podzielił się następującymi słowami: - Grałem z synem w jednej drużynie. W czasie przerwy źle się poczuł. Poszedł zobaczyć, co się stało i zobaczyłem go w konwulsjach. Syn nie dał rady...
Brazylijczyk dodał także: - Chodzę na cmentarz co pięć dni. Jak stoję w korkach to dzwonię do przyjaciół. Oni mnie słuchają, a ja płaczę i płaczę. Nie pogodziłem się z tym, że musiałem pochować syna. W domu staram się jednak być silny.
- Nie mam odwagi wejść do jego pokoju. Nie zrobiłem jeszcze tego od czasu jego śmierci. Tak samo jak od tego czasu ani razu nie zagrałem w piłkę. Śmierć dziecka towarzyszy ojcu i matce przez całą resztę życia - wyznał Cafu.
49-letni obecnie Brazylijczyk karierę piłkarską zakończył w 2008 roku. W Europie znany jest przede wszystkim z występów w AS Roma oraz AC Milan.