Aleksander Doba był jednym z najbardziej znanych polskich podróżników. Słynne stały się jego wyprawy kajakiem, podczas których nierzadko dokonywał historycznych rzeczy. Jako pierwszy w historii człowiek samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) korzystając tylko z siły własnych mięśni. W 2015 roku został uhonorowany tytułem „Podróżnika Roku” przez magazyn „National Geographic”.
O śmierci 74-letniego podróżnika poinformowała jego rodzina. Jak czytamy na oficjalnej stronie na Facebooku, zmarł on podczas zdobywania Kilimandżaro, najwyższego szczytu Afryki. - Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz Aleksander Doba. Zmarł śmiercią podróżnika zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro spełniając swoje marzenia. Pogrążona w żalu żona, synowie, synowe i wnuczki – czytamy na profilu Aleksandra Doby.
Jedną z jego największych pasji były podróże kajakiem. Oprócz wspomnianego przepłynięcia Oceanu Atlantyckiego Aleksander Doba mógł pochwalić się opłynięciem Morza Bałtyckiego, Bajkału, przepłynięciem wzdłuż całego polskiego wybrzeża od Polic do Elbląga, a także przepłynięciem kraju po przekątnej od Przemyśla do Świnoujścia.
Mimo 74 lat Doba nie rezygnował z kolejnych podróży. Na przełomie lutego i marca planował on zdobycie Kilimandżaro, najwyższego szczytu Afryki i to właśnie ta wyprawa okazała się być jego ostatnią. - W planowanej wyprawie jest wejście na szczyt góry i zejście do podnóża, safari w dwóch parkach narodowych: Tarangire i Ngoro Ngoro oraz odpoczynek na wyspie Zanzibar - tak opowiadał o swoich planach Aleksander Doba w rozmowie z "Tygodnikiem Swarzędzkim".