OTWARCIE EURO 2012. POLSKA-GRECJA. Krystyna Smuda, siostra selekcjonera: Bóg czuwa nad Frankiem

2012-06-08 10:24

Polska - Grecja już dziś! Przed meczem odwiedziliśmy siostrę selekcjonera, Krystynę Smudę. - Podczas meczów zawsze ma przy sobie różaniec, który przywiozłam mu z Ziemi Świętej. Tuż przed rozpoczęciem spotkania zamyka się w sobie, patrzy w niebo i w duchu odmawia paciorek. Dlatego wierzę, że na EURO Pan Bóg będzie czuwał nad Frankiem i naszą drużyną - mówi nam młodsza siostra selekcjonera reprezentacji Polski Krystyna Smuda, radna powiatu wodzisławskiego, która dba, by bratu, gdy odwiedzi rodzinny dom w Lubomi, nie brakowało nawet ptasiego mleczka.

- Strasznie nas złości, gdy dziennikarze zarzucają Frankowi, że nie mówi literacką polszczyzną. Przecież nie musi! To nie profesor Miodek, tylko trener piłkarski! I nie z pięknych słówek, a z wyników kadry będzie rozliczany - podkreśla pani Krystyna.

"Super Express": - Gdy Franciszek Smuda przyjeżdża do Lubomi, to w domu jest wielkie święto…

Krystyna Smuda: - Pewnie, że tak, bo teraz z powodu braku czasu rzadko u nas bywa. A on dom rodzinny traktuje jak oazę, miejsce, gdzie może odpocząć od świata. Wtedy najchętniej z nikim by się nie widywał, oprócz oczywiście rodziny. Ale jak znajomi się dowiedzą, że jest, nigdy nikomu nie odmówi rozmowy, wspólnego zdjęcia. Choćby nie wiem, jak był zmęczony. Ma tu swój pokój, który zawsze na niego czeka.

- Lubi dobrze zjeść?

- Tak. Ale tylko domowe specjały. Kiedyś zaproponowałam, że może zamówimy jakieś wykwintne dania z restauracji, to odpowiedział, że jemu najlepiej smakuje kuchnia mamy. Lubi roladę, czerwoną kapustę, tradycyjnie przyrządzoną kaczkę lub gąskę. I zupę. Koniecznie z makaronem. Zje też kołacza, a nie przepada za ciastami z kremem czy bitą śmietaną.

- Jaki był Franciszek Smuda w młodości?

- Pedantycznie czysty, uwielbiał porządek, lubił mieć rzeczy dobrej jakości. Wolał składać sobie pieniądze i kupić jedne, a porządne spodnie czy koszulę w Peweksie niż byle co. Często prosił mnie lub drugą siostrę (Urszula mieszka w Niemczech pod Bielefeld) na zakupach o radę. Był bardzo zadowolony, kiedy sam coś wybrał, a my chwaliłyśmy go, że świetnie w tym wygląda.

- Pan Franciszek rządzi w reprezentacji, w rodzinnym domu też lubi mieć decydujące zdanie?

- U nas rządzi mama i Franek się jej słucha. W kontraktach z rodzeństwem lubi już postawić na swoim. Bywa, że się pokłócimy, bo mamy taki sam charakter - jak coś nam leży na sercu, to o tym mówimy, ale złość szybko mija.

- Brat to dobry trener?

- Najlepszy! Ma ogromną wiedzę piłkarską, nosa i szczęścia za nas czworo! My wszyscy pokończyliśmy studia, a Franio postawił na piłkę. Świata przez nią nie widział. Założył sobie, że dojdzie w futbolu na szczyt. I już mu się to udało.

- Gdy was odwiedza, to widać, że denerwuje się przed EURO?

- Bardzo to wszystko przeżywa, choć nic nie daje po sobie poznać. Franek ma świadomość, że dźwiga wielką presję. Skoro my ją odczuwamy, gdy każdy ciągle nas pyta o skład, drużynę czy bilety na mecze, to jak musi się czuć on?!

Najnowsze