Od kilku dni w amerykańskim Anaheim odbywają się mistrzostwa świata w podnoszeniu ciężarów. Do niedzieli nie były jednak specjalnie udane dla reprezentacji Polski. Wcześniej najlepszym wynikiem było piątej miejsce Joanny Łochowskiej. A Krzysztof Zwarycz nie tylko przebił jej osiągnięcie, ale od razu zdobył dwa medale!
A było blisko, by zgarnął nawet trzy krązki. Po rwaniu (162 kg) zajmował czwarte miejsce, ale prawdziwy popis dał w podrzucie. Najpierw udało mu się podnieść 194 kilogramy, a po chwili 197 kilogramów. Co było drugim wynikiem tego dnia. Więcej dźwignął jedynie rewelacyjny Chilijczyk Arley Perez - 203 kilogramy. Niespodziewaną klęską zakończyły się z kolei trzy podejścia irańskiego rekordzisty świata w dwuboju Kianousha Rostamiego, który spalił swoje próby na 212 i 2015 kilogramów, przez co w ogóle nie został sklasyfikowany. Właśnie dzięki temu Zwarycz wywalczył srebrny medal.
W dwuboju Polak osiągnął wynik 359 kilogramów. Z Perezem przegrał dość zdecydowanie - Chilijczyk zapisał na swoim koncie łącznie 378 kilogramów - z kolei minimalnie pokonał Włocha Antonio Pizzolato, brązowego medalistę, który zawody zakończył z dorobkiem 358 kilogramów.
Dla Zwarycza to największy sukces w karierze. Dotychczas za takowy mógł uznawać brąz wywalczony na tegorocznych mistrzostwach Europy. Co ciekawe kilka lat temu 26-letni dziś sztangista został zdyskwalifikowany za stosowanie dopingu, a konkretnie hormonu wzrostu. Do sportu wrócił jednak w wielki stylu.
ZOBACZ: Adrian Zieliński jednak nie brał dopingu? Przeszedł badanie wykrywaczem kłamstw